poniedziałek, 30 marca 2015

Ciemna strona wina

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Wszyscy wiemy, że wino poprawia nastrój, a przy odrobinie chęci ze strony degustujących pozwala nakłonić ich do zagłębienia się w jego meandry dziejowe, genezę nazwy, winnicy, terroir, producenta; szeregu intrygujących spraw, które ze sobą niesie. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad ciemniejszą stroną wina? I nie chodzi tu o przerzucenie się z Barolo na Caberneta.

MontesquieuWineLovers

Truizmem jest, że nadużywanie wszystkiego grozi mniejszymi lub większymi szkodami; zbyt duża ilość wysiłku fizycznego skutkuje znienawidzonymi zakwasami, natłok zdrowej żywności hiperwitaminozą, a wina – jak każdego innego alkoholu – korowodem coraz większych problemów. Przesadzanie z winem może skutkować poważnymi zmianami psychosomatycznymi. Naturalnym jest, że kieliszek czerwonego wina wpływa kojąco i dobroczynnie na nasze serca i naczynia krwionośne, jednak czasami zbyt łatwo sięga się po drugi, trzeci czy dziesiąty kieliszek.

Cartoonstock

Zapewne spotkaliście się z pseudo-naukowymi artykułami z którym płynie wyraźny wniosek, że picie większych ilości wina zmniejsza ryzyko chorób serca, a nawet bzdurnymi teoriami, że picie wina zastępuje siłownię i w ogóle wysiłek fizyczny. Kardiomiopatia, nadciśnienie, udar, zaburzenie pracy serca – zdroworozsądkowo myślący winoman nie chce tego, prawda? Fakt, że wiele historycznych postaci nie wylewało za kieliszek, a wiele z ich właśnie w whisky, winie czy drinkach upatrywało źródło swojego talentu. Kojarzycie Dylana Thomasa, Dorothy Parker, Eugena O’Neilla, Williama Faulknera, Ernesta Hemingwaya, F. Scotta Fitzgeralda, Jacka Londona czy wreszcie Edgara Allana Poe? Wszyscy miewali dni, kiedy chętniej sięgali po kolejną butelkę niż po pióro.

Renpazzo

Z winem powinny sobie dać spokój osoby o wrażliwych zębach, gdyż kwas w winie z pewnością nie działa na nie pozytywnie. Sporo osób jest uczulonych na siarczyny, więc nie muszą oni uważnie obserwować swoich reakcji po wypiciu wina; ciało samo dobitnie zakomunikuje, że coś jest nie w porządku. Niektórzy alergicy lub migrenowcy również powinno sięgać częściej po wodę niż wino. Mamy również osoby na dietach, które – dziwna sprawa – bardzo rzadko wliczają alkohol jako kalorie. 

Chkank

Do czego może doprowadzić choroba Karola Marksa zwana poprawnością polityczną? Przekonał się o tym manager lokalu w Nowej Zelandii, który musiał wystosować przeprosiny do kobiety w widocznej ciąży, której odmówiono podania wina. Szkoda, że nikt w tym całym ambarasie nie przekazał przyszłej mamie, że w błogosławionym stanie w ogóle powinna odstawić alkohol. Niektórzy muszą doświadczyć skutków swojego postępowania, gorzej, jeśli cierpi na tym ich otoczenie.

Lastlemon

Czasami negatywne skutki przewyższają korzystne. Każdy medal ma dwie strony; chyba, że jest to wstęga Mobiusa. Istnieje bowiem spory procent ludzi głuchych na zalecenia, obawy swojego najbliższego otoczenia i sygnały wysyłane mu przez organizm. Sprawdza się stara prawda, że wszędzie najważniejszy jest umiar. Dbajcie o siebie!

źródło: TempleOfWine 

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

czwartek, 26 marca 2015

Wino zamiast leków?

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Stare przysłowie mówi, że jeśli jest za dobrze to komuś na pewno jest źle. Weźmy na przykład wino. Tytuły i wnioski płynące z niektórych artykułów pozwalają sądzić, że autor lub autorzy byli pod wpływem nielegalnych nad Wisłą rozweselaczy. „Wino powoduje raka”, „Wino zamiast siłowni”, „Wino zabija” i – moje ulubione – „Wino uzdrawia ślepe myszy”. Warto prześledzić historię wina w kontekście naszego zdrowia.

Vinaspora
 

W 3150 p.n.e starożytni Egipcjanie używali wina jako składnika leków; mieszali je z balsamami, kolendrą, szałwią czy też żywicą. Podobne mieszanki – według przekazów – leczyły całe spektrum schorzeń – od problemów gastrycznych do opryszczki. Sporo później, bo w 500 r. p.n.e. niejaki Hipokrates zalecał picie wina jako element zdrowej diety i polecał dezynfekować nim rany, podawać kobietom w bólach porodowych czy też jako zbawienny środek dla cierpiących na biegunkę. Arnaldus de Villanova w 1309-11 pracował nad dziełem „Liber de Vinis”, które w oczywisty sposób uznaje wino za lek na niemal wszystkie ludzkie bolączki; poprawia złą cerę oraz umniejsza demencję.

IscienceTimes

Przez kolejne sześćset lat nasz ulubiony napój jest popularny wśród zaleceń lekarskich, zwłaszcza, kiedy postępuje galopująca urbanizacja i czysta woda jest na wagę złota. W XIX wieku dodawanie wina do wody lub po prostu zastępowanie jednego drugim, stało się popularną metodą „oczyszczania” wód publicznych. Pod koniec lat siedemdziesiątych minionego wieku następuje zdecydowanie zwiększenie zainteresowania winem. Wtedy właśnie ma miejsce słynna degustacja paryska, a USDA opublikowała przełomową tabelę zawierającą wyłuszczenie czegoś, co dzisiaj nazywamy świadomym odżywianiem.

Madievalist

W 1988 roku w New York Timesie ukazuje się artykuł, który jednoznacznie łączy czerwone wino z migreną, a to na skutek większej ilości kwasów niż na przykład w wódce, co powoduje refluks. Za to trzy lata później wyemitowany został przełomowy odcinek programu „60 minutes”, dzięki któremu określenie „francuski paradoks” zaistniało w świadomości wszystkich. Pokrótce chodziło o fakt, iż Francuzi posiadając diety bogate w tłuszcze nasycone uzupełniają je sporą ilością wina, co w efekcie wpływało na ich dłuższe życie i zwiększenie obecności „dobrego cholesterolu” we krwi.

VinoItalia

Niecały rok później szereg badań wykazał, że zagrożenie wynikające z picia wina mogą być większe niż korzyści, a to z uwagi na fakt, że zawiera ono mniej alkoholu niż wódka czy whisky, co sprawia, że chętniej i częściej sięga się po kieliszek. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać – w 1995 r. duńscy naukowcy wykazali, że ci badani, którzy pili cztery kieliszki wina dziennie w 49% przypadków żyli dłużej niż pijący wina mniej lub niepijący go wcale. W 1997 r. dość odważnie wysnuto wniosek, że czerwone wino może powstrzymać raka. Dwa lata później, w przededniu nowego millenium, pojawiła się kontrowersyjna opinia chętnie powtarzana w różnych środowiskach, że wina z Bordeaux są najzdrowsze na świecie, a Duńczycy ponownie utwierdzili świat w przekonaniu, że wino to jest to; zmniejsza ryzyko udaru o 30%, a osoby pijące wino generalnie odżywiają się zdrowiej niż inni.

Co zmieniło się po 2000 roku? O tym w kolejnej części, która ukaże się już na dniach.

źródło: www.bonappetit.com

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

poniedziałek, 23 marca 2015

Półwytrawne półsłodziaki

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Usłyszeliście kiedyś określenia "półsłodkie" albo "półwytrawne"? Z pewnością dotarły do Was te nic nie znaczące zwroty. Nie rażą one, jeśli zaraz są poprawiane, jednak jeśli dojdzie do stwierdzenia "lubię półsłodkie i półwytrawne" to mamy problem. Czemu? Ponieważ w ogóle nie określa to stylu wina, a więcej mówi o osobie je wypowiadającej. Za dużo razy słyszałem zdania typu "wino tyle kosztowało - oby było słodkie!".

LoveToKnow

Zawsze możemy sięgnąć do kart technicznych danego wina i może się okazać, że zawiera ono więcej-lub-mniej cukru niż się spodziewaliśmy. Z cukrem w winie jest podobnie jak z temperaturą - czym innym jest ta wyrażona w stopniach Celsjusza lub Fahrenheita, a czym innym temperatura odczuwalna. Zachodzi taka sytuacja, iż wino będzie miało niewiele cukru resztkowego, co w połączeniu z małą kwasowością spotęguje pierwszy składnik i będzie ulepkiem. Nie wszystko jest tak kolorowe i proste jak w konwencji od Kabinetta do TBA. Półsłodkie-półwytrawne z pewnością stanowi zmorę sommelierów wobec klientów, którzy ciągle uważają Gewurztraminera za słodkie wino!

ChrissSuff

Półwytrawne? Niby odpowiednik delikatnego, zwiewnego, szczupłego? Moi mili - zatem Pinot Noir jest półwytrawny, a ten niebeczkowany? Kompot jak się patrzy! I co z tego, że apelacja, rocznik czy limitowana produkcja? Dorzućmy jeszcze zaporową cenę i mamy idealny obiekt do żartów. Dacie wiarę, że masy skreślają Barolo, Malbeki czy też Shirazy właśnie z uwagi na brak "oczywistych" słodkich nut? Przyjemniej być w strefie komfortu i nie dawać się z niej wyciągnąć..

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

sobota, 21 marca 2015

Lampki, bombeczki i inne zjawiska

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Z czego pije się wino? A) Z butelki, B) z kieliszka, C) lampki czy D) słoika. Jeśli zaznaczyliście pierwszą odpowiedź to znaczy, że wytłukły się Wam wszystkie kieliszki, a stoi przed Wami otwarty Opus One. Ci, którzy zaznaczyli drugą odpowiedź - jest w Was (nas!) nadzieja. Trzecia odpowiedź jest - niestety - najpopularniejsza, jeśli chodzi o określanie "naczynia" na wino. A ostatnia opcja? Podsumowując obserwacje na dużych i średnich degustacjach, organizowanych przez dużych i średnich importerów oraz inne podmioty "około-winiarskie" ze smutkiem graniczącym z zawodzeniem widzę pewną nonszalancję i marginalizowanie tematu kieliszków do wina. Skoro tak to można degustować nasz ulubiony napój ze słoików; któż zabroni biednemu żyć na bogato? Przychodzimy na proszoną degustację i co dostajemy? Jakieś pseudo-bankietowe bombeczki, które nadają się co najwyżej do słabej jakości musiaka, ale jeśli podawane jest w "takim czymś" sensowne wino to organizatorzy strzelają sobie w kolana. Jednocześnie. I poprawiają młotkiem.

Reddit
  
Stwierdzenie, że "dobre wino smakuje zawsze i ze wszystkiego" jest o tyle prawdziwe, co obietnice wyborcze pod każdą szerokością geograficzną. Doskonale wiemy, że niektóre wina duszą się w za małym kieliszku, a inne nikną w kieliszkach przypominających akwaria. Kształt również ma znaczenie, a w naszym ciągle młodym światku winiarskim takie serwowanie wina w przywołanych już "bombeczkach" zdecydowanie szkodzi edukacji winnej. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji, że sensowne wina nalewane są do czegoś, co bardziej przypomina szkło do drinka Manhattan. Nie ma nic przyjemniejszego niż degustacja win z takiego wynalazku! Zdaję sobie sprawę, że ironia-goni-sarkazm, jednak mam też świadomość, że istnieją tacy, którzy nie czują ironii nawet wtedy, kiedy ta podbiega i gryzie ich po nogach.

ComedyCard

Zaliczyliśmy słabe szkło, więc pora na osławioną "lampkę wina". Czy w ogóle ma to sens? Dokładnie taki, jak nazywanie wiśniówki winem a choyi winem śliwkowym (nigdy!). Za każdym razem, kiedy słyszę ową "lampkę" odruchowo na usta ciśnie się "wolę klosz albo abażur", co jest nie mniej logiczne niż przywołane błędne określenie. Niektórzy będą się strasznie burzyć na to poprawianie, jednak pamiętajcie - Wasz trud nie pójdzie na marne. A jeśli odniesiecie takie wrażenie to przynajmniej poprawicie sobie dykcję od ciągłego mówienia tego samego. Kochani, pierwszy dzień wiosny za oknem - unikajcie bombek i lampek, korków oraz oksydacji!

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

środa, 18 marca 2015

Winka, kwasiorki i heheszki

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Czy zastanawialiście się kiedyś z jakiego powodu wino traktowane jest jako produkt drugiej kategorii? Ciągle przegrywa z "wódeczką", "piwkiem" i innymi "wynalazkami", czasami wątpliwego pochodzenia i jakości. Zastosowanie ma wtedy tak zwane kryterium uzualne, wedle którego poprawne jest to, co znajduje się w powszechnym użyciu. I nie mam tu na myśli słuszności używania pasty do zębów czy popularnego poprawiania błędów językowych. Mowa o języku dotyczącym wina w którym, niestety wciąż, pełno jest "winek", "kwasiorków" czy "zapychaczy"; określenia te są, jak pewnie doskonale wiecie, krzywdzące dla wina, a właściwie dla rozmów o nim. Równie dobrze możemy zdrabniać wszystko - pieniążki, samochodziki, buciki oraz - nowa ewolucja straszliwego słowa - "wineczka". Dumas mawiał, że "każde uogólnienie jest niebezpieczne - nawet to."

TheSipAdvisor

Nie sposób również nie wspomnieć (podwójne zaprzeczenie, ha!) o osobliwej sytuacji, kiedy dochodzi do używania fachowego języka. Czy inżynier prowadzący monolog o obrabiarkach, fizyk charakteryzujący izotopy, pasjonat motoryzacji wyliczający zalety i wady konkretnego modelu auta czy wreszcie architekt wyjaśniający różnice pomiędzy stylem kolonialnym a modernizmem spotkają się z określeniem "snob" do nich adresowanym? Wątpię. Nie ma problemu z zakwalifikowaniem tej wiedzy jako fachowej, specjalistycznej, właściwej dla danej branży. Odnośnie wina sprawa jest bardziej złożona. Doskonale pamiętam, kiedy wśród znajomych parę lat temu stwierdzenie "wysoka kwasowość" spowodowało, że wszystkie spojrzenia zwróciły się ku mnie. I nie było to spowodowane nowym krawatem. Wiele wina upłynęło od tego czasu, a część znajomych - podobnie jak autor tych słów - złapała winnego bakcyla.

WineOnline.Ca

Odnośnie mówienia, czy też pisania o winie istnieje inny dylemat - pisać fachowo czy łopatologicznie? Adresować swoje teksty tylko do amatorów, czy też za cel obrać - nadal wąskie - grono "w temacie"? Oczywistym jest, że wiele osób zawsze pozostanie na etapie picia wina dla samego faktu, a poradniki, encyklopedie czy też artykuły branżowe pozostaną w sferze "nie-jestem-specjalistą-ani-koneserem". Podobnie jak wywody znanych i szanowanych osób w branży pozostaną wyłącznie ciekawostką - niczym bezsilność marketingowców wobec faceta z listą zakupów wypunktowaną na kartce. Takie życie! Co robić; co zrobisz? Nic nie zrobisz. Pięciolitrowy baniak spirytusu i stwierdzenie "pijmy szybciej, bo się ściemnia" stanie się namacalne.

FizzWizz

Swego czasu wśród pewnych kręgów i zapaleńców istniała teoria, iż jeśli puścicie nagrania zespołów Led Zeppelin i Black Sabbath od tyłu, do uszu słuchacza dotrą zdania, które nie znalazłyby poklasku na bilboardach w Watykanie. A może podobnie jest z winem? Złe lub słabe wino pite "od tyłu" będzie lepsze, gorsze, inne? A co z winami, które odpowiadają pijącym? Polepszą się, pogorszą czy pozostaną niezmienne? Poziom abstrakcji osiągnął zenit. Więcej rozsądku w winie - czego Wam i sobie życzę.

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

niedziela, 15 marca 2015

Czy rozmiar ma znaczenie?

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Coraz częściej do mowy potocznej wkrada się określenie, które cieszy. Wszyscy znamy wyświechtane słowo "butelka", które stało się nie tyle nudne, co nieadekwatne. Poczciwe "butelczyna" chyba słusznie odeszło w mroki dziejów. "Flaszka" na stałe zadomowiła się w języku, jednak nie w określeniu do flaszki wódki, a właśnie wina, co stanowi zmianę w słusznym kierunku.

TheWineCellarInsider

Z pewnością spotkaliście się z różnymi rodzajami butelek. Najczęściej spotykaną jest klasyczna o pojemności 0,75 l. Naturalnie wiemy, że butelki, oprócz pojemności, potrafią różnić się również kształtem; smukłe z Alzacji czy Austrii, chwytne i pękate z Frankonii, a nawet w kształcie bombki owinięte słomą (masowe Chianti). Zdarzyło się Wam zapewne wielokrotnie kupować wina w mniejszych pojemnościach, na przykład 1/4 butelki (tzw. split, piccolo lub snipe), jednak pełna lista obejmuje oficjalne 24 rozmiary butelek - od wspomnianych maluszków do gigantycznego, bo aż trzydziesto litrowego Midasa (lub Melchizedeka); nazwa brzmi znajomo? Istnieje sporo teorii na temat genezy powstania tych określeń, jednak żadna nie jest pewna.

Taylor.pt

Wiadomo natomiast, iż wzięły się on od starożytnych królow izraelskich, co w pewien sposób ma być hołdem dla tych postaci historycznych. Chociaż niektóre nazwy w odniesieniu do rozmiarów butelek mają sens - Matuzalem, czyli sześciolitrowa butelka, wzięła się od patriarchy żydowskiego, co do którego utrzymywało się, iż żył prawie tysiąc lat. Wino w tak dużej butelce dojrzewa zdecydowanie dłużej niż w standardowej pojemności. Albo Balthazar (12 litrowa flasza), który mieści 16 butelek 0.75 l. Babiloński książę pił wino ze złotych i srebrnych naczyń, zrabowanych przez babilońskiego króla Nabuchodonozora (flaszka 20 litrowa). Podczas właśnie tej uczty na ścianie pojawił się napis "mane, tekel, fares", a nazwa księcia przylgnęła do butelki jako ironiczne określenie zguby. Zmiana kształtów butelek często wynikała z dość prozaicznego powodu - przechowywania. Łatwiej umiejscowić większą ilość smukłych butelek niż małych i pękatych.

WineEnthusiast

Bogactwo kształtów butelek sprawia, iż nieraz z większej odległości doskonale rozpoznamy, czy w rękach kelnera w naszym kierunku zmierza austriacki Riesling, szampan w rozmiarze magmum, czy też butelka porto.

źródło:
WineSpectator
TheWineCellarTracker

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

poniedziałek, 9 marca 2015

Rzecz o gustach

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Karnawał się skończył, osuszyliśmy ostatnie butelki po wszelakich musiakach, zaklepaliśmy w pracy urlopy, a branża budzi się z zimowego letargu. Można to zaobserwować po ilości degustacji – gigantów, średnich i maluczkich importerów, którzy prześcigają się w tematach, całej otoczce, czy wreszcie próbie przedstawienia – czasem po raz kolejny – na nowo danego regionu. Nadszedł czas, aby pochylić się nad paroma butelkami, które zrobiły niemałego szumu w blogosferze, forach i rzucanych naprędce poleceniach win „na już”. Generalnie mamy z winami z dyskontów problem; jedna grupa twierdzi, że są to słabe wina, a reszta nigdy ich nie piła. W miniony weekend rozprawiłem się z czterema etykietami. I chociaż były to wina od dwóch importerów, nie traktowałem tejże degustacji jako swoistego „pojedynku”.

WineMike

Cimarosa obecna w Lidlu "od zawsze" w odświeżonej wersji. Argentyńskie uderzenie - Chardonnay-Viognier Reserva Privada 2013 uderza zdecydowanym słodkim owocem z klimatów brzoskwini, natomiast w ustach jest lekkie i niezobowiązujące. Malbec Limited Edition 2013 z pewnością znajdzie poklask u tych, którzy lubią wina ciężkie (sporo nut leśnych owoców w mozaice z nieco narzucającym się alkoholem).

WineMike

Żabka/Fresh Market na dwa fronty - hiszpańskie Faustino Rivero Crianza 2012 - bardzo smaczna Rioja, ze zgrabną kwasowością i słusznym owocem. Czemu by nie zacząć swojej podróży z hiszpańską Rioją właśnie od tej butelki? Akcent włoski to Contessa Carola Primitivo di Manduria 2012, które stanowi ważny dowód na to, żeby nie oceniać konkretnego typu wina po jednej butelce. Lajtowa zawartość idzie nieco w rozstaju z masywną butelką.

Doprawdy, nie wymagajmy fajerwerków od każdej butelki wina. Spodziewać się ekstatycznych przeżyć i baśniowych stanów po butelce za 20 czy 30 zł? Równie dobrze możemy wyśmiać wszystkie auta, które nie dobijają w sześć sekund do setki. Konsument potrzebuje jasnego komunikatu, które wino wybrać, a nadal głównym czynnikiem pozostaje cena. Wszyscy ci, którzy piszemy o winach funkcjonujemy w czymś na zasadzie akwarium, które dla przeciętnego Kowalskiego jest zbyt skomplikowane. Istnieją ludzie, którzy nie zwracają uwagi na roczniki, punkty, gwiazdki, serduszka, brykające jednorożce - po prostu kupują wino. Believe it or not.

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

piątek, 6 marca 2015

Riesling wylądował, a imię jego czterdzieści i cztery - relacja


Riesling od zawsze wzbudzał kontrowersje; ciężko go zakwalifikować jako wino dające wszędzie podobne rezultaty, czy też zmieniające się niczym kameleon w zależności od gleby i ręki winiarza. Prawdą jest, że Rieslingi z Niemiec różnią się od tych z Austrii, a w samej ojczyźnie Mozarta nie sposób postawić znak równości pomiędzy winami z Kamptal czy też Wachau. Czy istnieje Riesling poza Starym Kontynentem? A co powiecie na przypisanie tego szczepu w ciemno do konkretnego regionu? Wraz z gronem sommelierów, pasjonatów i dziennikarzy postanowiliśmy rozebrać Rieslinga na części pierwsze.

WineForNormalPeople

Następstwem przyjętego ze sporym zainteresowaniem wydarzenia Flaszki we mgle. Jaki to szczep? było jeszcze większe skomplikowanie procesu rozpoznawania niewiadomego. Na degustację w zaprzyjaźnionym Baltazar by Mondovino udało mi się skompletować czterdzieści cztery etykiety z różnych krajów i regionów. Naturalnie rzecz biorąc, daje to multum gleb do wyboru, rodzajów nasycenia kwasowością i cukrem resztkowym. Dodając do tego chociażby „fanaberie” winiarzy w stylu zamierzone częściowe utlenienie, chyba nikt z zaproszonych tego pamiętnego popołudnia długo nie zapomni, a Riesling.. no cóż – nigdy już nie będzie taki sam.

WineMike

Rozpoczęliśmy – przewrotnie – od stanu Washington (USA); Charles Smith Wines Washington Kung Fu Girl Riesling 2013 (Vive le Vin) – 68 zł. Nuty nektarynek i kumkwatów i spora kwasowość sprawiły nie lada zagwozdkę zebranym.

WineMike

Kolejna butelka – również pozostaliśmy poza Europą; Spy Valley Riesling Marlborough 2013 (Vive le Vin) – 74 zł. Świeże, miętowo-agrestowe nuty, soczyste, zrównoważone i radosne wino nie pozostawiło złudzeń, iż to Nowa Zelandia, a więcej niż połowa wskazała prawidłowy region.

WineMike

Jesteśmy tutaj; Mehoffer Riesling Riesmein 2012 (Krakow Slow Wines) – 72 zł. Lubiecie wina bio i z całą ich otoczką? Wariackie wino; wanilia, nieco melona, suszonych jabłek, skórki pomarańczy, szczypta utlenionych nut.

WineMike

Polski akcent i Winnica Saint Vincent Riesling 2013 – 50 zł. Rześkie i lekkie, jednak równie dobrze mogłoby uchodzić za Seyval Blanc.

WineMike

Lot na Antypody - Huia Riesling 2008 (Wines United) – 79,90 zł. Na tyle charakterystyczny styl tamtejszych Rieslingów był więcej niż oczywisty; nuty białych kwiatów i akcenty świeżych mandarynek.

WineMike

Marketowy chichot; Palatium Riesling 2013 (Biedronka) - 13,99 zł. Nie było wątpliwości, że są to „tanie Niemcy” dla niewymagających konsumentów.

WineMike

Nie najlepszy rocznik legendarnego producenta - Markus Molitor Haus Klosterberg Riesling 2013 (Winkolekcja) - 59 zł. Faktycznie, są to klimaty Mozeli z czym nikt nie miał problemów.

WineMike

To nie jest wino dla lajtowych winopijców - Ecker Eckhof Riesling 2013 (Wino i kieliszki) - 56 zł. Dojrzewanie nad osadem zrobiło swoje; Wagram dla freaków, nieoczywiste i bezapelacyjnie charakterystyczne dla „nowej fali” z regionu.

WineMike

Wreszcie Alzacja i Gustave Lorentz Riesling Reserve 2013  (Mondovino) – 64 zł. Nuty benzyny – są, słuszna kwasowość – jest, więc czegóż chcieć więcej? Taką Alzację chcemy pić.

WineMike

Wyczynowy Allram Riesling Zöbinder Heiligenstein Kamptal DAC Reserve 2011 (Austrovin) – 93,50 zł. Ładnie rozwijające się w kieliszku, dobrze zrównoważone, świeże i wibrujące, stanowiące sztandarowy przykład Rieslinga z regionu.

WineMike

Ponownie Mozela - Jakoby Mathy Riesling Feinherb 2013 (Sagrantino) -  49 zł. Letnie wino, które – choć pozbawione punktu zaczepienia – potrzebuje słońca i klimatu odległego od wszelkich analiz.

WineMike

Równowaga? Proszę bardzo - Sybille Kuntz Riesling Qualitatswein 2012 (Mielżyński) – 74 zł. Mineralność, równa kwasowość, nuty pokrzyw i zielonych jabłek – pyszna Mozela.

WineMike

Maestro utlenienia - Domaine Leon Boesch Luss Riesling 2011 (Vinotrio) – 75 zł. Akcenty mokrej ligniny z domieszką nut wapiennych, dość niestandardowa Alzacja.

WineMike

W nurcie „fit” Konrad Riesling 2011 (MarekKondrat) - 55 zł z zaledwie 8,5 % alkoholu, które nie pociągnęło całego trawiastego niuansu, który gdzieś ukrył się za winem. Dyskusyjna Nowa Zelandia.

WineMike

Dobry zamysł w Weinheimer Hof Riesling Classic 2013 (Riva) - 78 zł skończył się na założeniu, a w efekcie otrzymaliśmy przykryte cukrem wino, które równie dobrze mogłoby pochodzić z innych regionów niż Nahe.

WineMike

Weinvertel to dla Was lekkie i niezobowiązujące wina? Widocznie nie piliście Graf Hardegg Riesling vom Schloss 2011 (Austrovin) – 58,10 zł. Świetnie zrównoważone, soczyste z nieco mineralnymi akcentami.

WineMike

Cichociemny Clemens Busch Riesling trocken 2012 (Sagrantino) – 69 zł stanowi śmiały dowód na to, że trocken trockenowi nierówny; cukier idący na równi z kwasowością zdecydowanie przyćmił jego odbiór, ale takie rzeczy zdarzają się też w Mozeli.

WineMike

Powrót nieszablonowej Alzacji -  Domaine Leon Boesch Breitenberg Riesling 2011 (Vinotrio) – 88 zł. Styl identyczny, co poprzednie wino od tego producenta, więc nikt nie miał problemu z identyfikacją regionu.

WineMike
 
Nieoczywisty Jakoby Mathy Riesling Trocken 2013 (Sagrantino) – 49 zł; prawdziwe orzeźwienie w kieliszku, natłok nut limonki i papierówek. Kolejna niezła buzia z Mozeli.

WineMike

Nie był to dobry dzień dla Chateau Ste. Michelle Riesling 2011 (Winezja) – 69 zł, które część zakwalifikowała jako “niezobowiązujące”; dość wycofane wino, gdzieś tam w tle grają nuty skórki od cytryny. 

WineMike

Z przytupem - Fitz – Ritter Herrenberg Ungstein - Riesling Grosses Gewächs 2012 (Weinland) - 115 zł.  Nieco wapiennych niuansów, jeszcze młode i nieokrzesane, jednak bezsprzecznie mające spory potencjał. Jedna z lepszych butelek z Palatynatu, a nawet tego popołudnia.

WineMike

Alzacki podmuch - Domaine Leon Boesch Les Grandes Lignes Riesling 2012 (Vinotrio) – 61 zł. Trzyma poziom reszty win spod egidy Boescha, jednak są to flaszki, obok których nie można przejść obojętnie.

WineMike

Wino „od zawsze” obecne na naszym rynku - Hugel Riesling 2012 (Winezja) – 77,90 zł; bliżej mu do codziennej Alzacji niż do wyczynowych etykiet od mikro-producentów. I takie też jest w kieliszku.
WineMike

Winemaker zachowuje dobrze znany styl we Fitz – Ritter Dürkheimer Abtsfronhof Riesling trocken 2013 (Weinland) – 65 zł; nie pozostawił nikomu złudzeń co do regionu, a samo wino było niezłym gigantem kwasowości.

WineMike

„Cheap Alsace” w wydaniu Scheidecker Riesling 2013 (Piccola Italia) - 39,90 zł; bez wydziwiania, proste, niewymagające, codzienne.

WineMike

Wyciszone Fitz - Ritter "RebArena" Dürkheim Riesling trocken 2013 (Weinland) – 44 zł trzymało poziom; spora mineralność i charakterystyczny „stempel” winiarza pozwoliło łatwo zidentyfikować Palatynat.

WineMike

Weingartnerei Frischengruber Federspiel Terrasen Riesling 2013 (Wino i kieliszki) - 75 zł stanowi idealny dowód na to, że gwiazdki, odznaczenia i punkty w świecie wina mają sens; świeża brzoskwinia, kwiat bzu, fenomenalny finisz, która mogłby trwać w nieskończoność. Przeprowadzam się do Wachau!

WineMike

Dużo, szybko i smacznie - Fitz – Ritter Riesling trocken 2013 1L (Weinland) - 34 zł. Odświeżająca kwasowość, cytrusowe nuty, pełnia lata – czegóż chcieć więcej?

WineMike

Kremstal atakuje z Zohrer Riesling Sand 1 2013 (Trezor Wines) - 44 zł; czegóż tu nie ma – wysoka mineralność, nieco kredowych niuansów, wibrująca kwasowość. Wina z tego regionu zawsze będą się wyróżniać.

WineMike

Bezkonkurencyjny w swojej cenie Allram Riesling Kamptal Strassertaler 2013 (Austrovin) - 49,20 zł; trudno nie sięgnąć po kolejny kieliszek, kiedy nuty białych kwiatów i limonki wręcz buchają z kieliszka.

WineMike

Nowa-stara szkoła z Rheinhessen - Domtalhof Eimermann Pettenthal Riesling 2013 (Jung&Lecker) - 65 zł; soczyste, idealnie zrównoważone, pełne nut cytrusowych, orzeźwiające i solidne zarazem.

WineMike

Jeszcze mały, bo młody - Schloss Gobelsburg Riesling Kamptal Reserve Ried Gainsberg 1 2013 (Vinoteka 13 i Deliwina) - 95 zł. Jeszcze dość wycofane, jednak nie pozostawiło złudzeń co do swojego pochodzenia – jednego z najlepszych terroir na Rieslinga na świecie.

WineMike

Joker z Włoch - Maso Poli Trentino Riesling 2013 (bez importera). Zadziwiające, jak przy tak niskim cukrze udało się osiągnąć tak konfiturową słodycz? Ciężkie nuty brzoskwiń, majacząca kwasowość, jednak całość dość zwarta.

WineMike

Szepczący Kuhling-Gillot Qvinterra Riesling 2013 (Jung&Lecker) - 59 zł również nie pozostawiło złudzeń, co regionu. Można to wyjaśniać, jednak jeden łyk rozwiewa wszelkie wątpliwości.

WineMike

Frankonia wystawiła Hans Wirsching Riesling 2012 (do kupienia w Bottiglieria 1881) - 165 zł. Jeśli w jakiejś encyklopedii wina natraficie na hasło „równowaga” – powinno tam znaleźć się zdjęcie tej etykiety.  

WineMike

Rappenhof Riesling 2013 (Jung&Lecker) - 49 zł nie stanowił giganta intensywności, jednak generalnie wydał się nader przyjaznym winem.

WineMike

Wracamy do Alzacji - Scheidecker Sporen Alsace Grand Cru Riesling 2011 (Piccola Italia) - 54,99 zł. Trzyma poziom swojego wydania ‘entry level”, jednak po Grand Cru oczekujemy zdecydowanie czegoś więcej.

WineMike

Wapienno-mineralne Kamptal - Steininger Riesling Langenlois 2013 Kamptal (Monte di Vino) – 75 zł. Warto się nad nim pochylić chwilę dłużej, a nagrodzi nas świetnym owocem i gładką mineralnością.

WineMike

Niezrozumiałym pozostał Weinheimer Hof Riesling 2013 (Riva) - 60 zł. Niby Riesling, ale brakuje w nim kwasowości, owocu, wyrazistości.. po prostu brakuje w nim Rieslinga.

WineMike

Ponownie Polska - Adoria Vineyards Riesling Późny Zbiór 2014 - 60 zł. Chyba nie był to najlepszy rocznik dla tego wina; wodniste, mało zrównoważone, raptownie krótkie.

WineMike

Cóż począć z Weinheimer Hof Riesling Spatlese 2009 (Riva) - 75 zł? Generalnie to Nahe, ale mogłaby być również słaba Mozela; wino wydmuszka.

WineMike

Niezły balans - Georg Breuer Riesling Sauvage 2013 (Mielżyński) – 49,50 zł. Można pogodzić cukier z kwasem w zgrabną parę? Można i ta flaszka jest tego najlepszym dowodem.

WineMike

Bardzo dobra równowaga również w Faust Alpha Spatlese Trocken Riesling 2012 (Marek Kondrat) - 67 zł. Oprócz limonki mamy żywą kwasowość, którą ładnie spina domieszka mineralności.

WineMike

I wreszcie - Georg Breuer Riesling Charm 2013 (Mielżyński) – 49,50 zł. Na siłę można się przyczepić do wszędobylskiego cukru, ale po co? Soczysta kwasowość idzie w parze ze zgrabnym owocem.

Łącznie zdegustowane zostały ponad 33 litry Rieslinga. To i tak sporo w porównaniu na spożycie w naszym kraju per capita, jednak nadal mało, aby zainteresować tymi winami coraz więcej odbiorców. Dziwnym jest, iż w pewnych kręgach wciąż pokutuje osąd, iż Riesling jest słodkim winem słabej jakości. Degustacja ukazała, iż - jasne - Riesling niejedno ma imię, jest różnorodny w zależności od mnóstwa czynników i krzywdzącym jest stwierdzenie, że "Rieslingi z tego regionu są be". Przekreślamy wtedy całe spektrum ogromu świetnych win, które - racja - najbardziej znane terroir mają we Francji, Austrii czy Niemczech, ale nie należy skreślać Nowej Zelandii, RPA czy też Australii. W efekcie chodzi o to, aby poszukiwać nowego, prawda?

W degustacji udział wzięli:

Ewa Relidzyńska (Sagrantino)
Marta Regowska (Piccola Italia)
Piotr Chełchowski (Krople Wina)
Robert Komosa (Mondovino)
Jan Bester (Winkolekcja)
Szymon Milonas (Wine rePublic)
Paweł Morozowicz (Wealth Solutions)
Piotr Zieliński (Vinotrio)
Andrzej Bałabas (Vinotrio)
Matias Glusman (prowadzący kursy WSET)
Tomasz Prange-Barczyński (Magazyn Wino)