niedziela, 18 października 2015

Puryści anarchii

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

O termometrze do mierzenia temperatury wina przypominam sobie wyłącznie podczas porządkowania szuflady z takimi gadżetami. Generalnie bez pomocy takich dobrodziejstw potrafimy ocenić, czy wino jest za ciepłe czy za zimne. Niezła jest wskazówka mówiąca o przewadze wina zimnego nad tzw. pokojowym; białemu czy różowemu mocno schłodzone jest wręcz pożądane, a i czerwone można cierpliwie obserwować i od czasu do czasu rejestrować zupełnie inne aromaty w trakcie ogrzewania się zawartości naszego kieliszka.

LifeWallpapperz

Deszczowa aura ostatnich dni przypomniała mi o tym, że warto odpuścić sobie spacery z kieliszkiem po dzielnicy, bo kapiący deszcz skutecznie rozwodni nasz ulubiony napój, a - mając na uwadze różne badziewia w atmosferze - również zmieni jego smak (troll level expert). Wino do głównie woda, ale bez przesady.

Macrophotoz

Woda w winie, rozwadnianie, zmienianie smaku, jesienno-zimowa aura = grzaniec. Ma on tyluż fanów, co przeciwników. Kiepskich win nie żal, więc śmiało podgrzewamy, dodając goździków i różnych takich. Spotkałem się z opinią odnośnie grzanego wina, która jest podobna do kwestii dodawania lodu do whisky - gdyby producenci chcieli, żeby mieszać ich produkt z lodem to umieszczaliby go już w butelce. Paletę wina temu, kto opatentuje Wiecznie Gorący Zimowy Napitek Dionizosa.

WithessWithin

Faux pas mamy również wtedy, kiedy do Chablis lub innego wyczynowego białego lub różowego proponuje nam się kostki lodu. Znane są nawet przypadki, gdzie taki dodatek polecano do Cavy w wydaniu Gran Reserva. Zawsze takie sytuacje przywodzą na myśl porównanie do pozornie trudnego wyboru - krawat czy muszka? Nie sposób być traktowanym poważnie nosząc muszkę, tak samo niezrozumiałym jest dodawanie do wina lodu i tłumaczenie sobie, że to je szybciej ochłodzi i wcale nie zmienia jego odbioru.

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz