środa, 7 października 2015

Luce della Vite - saga continues

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Historii nie stanowią wyłącznie wydarzenia opisywane w podręcznikach, pamiętnikach, legendach czy podaniach. Często bywa w ten sposób, że tworzy się ona na naszych oczach, sprawiając, że chcąc nie chcąc, stajemy się jej nieodłączną częścią. Źródła tematyki tego tekstu nie sięgają mezozoiku, średniowiecza, czy też ery pokolenia X. Legenda jest pewnie młodsza od lwiej części czytających te słowa, bo rozpoczyna się w 1993 roku (chociaż jako pierwszy na rynek trafił rocznik 1995), kiedy na srebrne ekrany weszły kultowe "Ścigany" oraz "Raport pelikana".

WineMike

Kiedy Roberto Mondavi jeszcze liczył się w branży wraz z Vittorio Frescobaldim dał początek winom sygnowanym jako "Luce della Vite". Naturalnie winorośle do nowego projektu rosły w Montalcino na terenach należących do Frescobaldich bogatych w gleby stanowiące mieszankę łupków i wapieni, określanych wspólną nazwą Galestro. Clue całego przedsięwzięcia było umiejętne zestawienie ze sobą konia pociągowego Toskanii - Sangiovese oraz często niedocenianego i niepozornego Merlota. I chociaż rodzina Frescobaldich dopiero dekadę temu odzyskała władzę w projekcie "Luce delle Vite", nie zaprzestała produkcji świetnych win.

Kontynuując temat supertoskanów, obecnego importera swoich win - Roberta Mielżyńskiego, odwiedził sam markiz Lamberto Frescobaldi. W telegraficznym skrócie poprowadził komentowaną degustację dla dziennikarzy i blogerów, pozwalając winom mówić samym za siebie, a degustującym śmiało wyrażać swoje słusznie różniące się opinie co do tych samych win. Zdecydowanie pochodzące z losowych, a nie z kolejnych przystanków w historii "Luce della Vite", wina pozwoliły wyrobić degustującym zdanie na temat rezultatów całego przedsięwzięcia. I - jak sam Lamberto przyznał - nie były to roczniki "the best of".


WineMike

Rocznik 2012; ostre nuty jeżyn i wiśni, żywa kwasowość, miękka tanina, świeże, radosne, czyste i nieinwazyjne.


WineMike

2010; akcenty mokrego zamszu, przypraw, trochę perfumowane, masywna kwasowość, miętowe akcenty, zgrabnie wtopiona beczka, po czasie przechodzi w aromaty suszonego jaśminu.

WineMike

2006; wycofany nos, długo się otwiera - lukrecjowe niuanse, świeżo zmielony czarny pieprz i lekko przejrzałe jagody, bezkompromisowe taniny i równa kwasowość.

WineMike

2004; świeże aronie, intensywnie szypułkowe, nuty mokrej kory, usta przyjemnie goryczkowe, zaskakująco przystępne i ładnie zbalansowane.

WineMike

1999; czegóż tutaj nie ma - zbutwiałe książki, duszące nuty gotowanych czerwonych owoców, mgiełka cassis, politura, kompleksowe, na szczycie paraboli do wypicia, kwasowość niczym od linijki, mimo wieku soczyste i zdecydowanie warte zachodu.



WineMike

Trafienie wina z rocznika 1995 do kieliszków po powyższych propozycjach można porównać do przebiegnięcia pięciu kilometrów po maratonie albo zjedzenia frytek po foie gras - generalnie można, ale po co? Lekko utleniony nos, po kilkunastu minutach pojawiają się nieśmiało umowne nuty śliwek, usta potoczyste w niezbyt dobrym tego słowa znaczeniu, w ataku spora kwasowość, a potem długo nic, boleśnie raptownie krótkie, a szkoda.

Toskanii nie stanowią wyłącznie Chianti i Brunello, włoska mozaika jest znacznie bardziej skomplikowana. A degustowane tego dnia wina były idealną odpowiedzią na wiele zapytań odnośnie obieranych kierunków przez tamtejszych winiarzy. Szczere i autentyczne, chociaż starsze roczniki dopiero teraz pokazują pazury nie oznacza to wcale, że młodsze pójdą w zupełnie innym kierunku. Niczym muzyka Doorsów lub Neila Younga - do pewnych rzeczy i win trzeba dojrzeć.

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz