sobota, 21 marca 2015

Lampki, bombeczki i inne zjawiska

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Z czego pije się wino? A) Z butelki, B) z kieliszka, C) lampki czy D) słoika. Jeśli zaznaczyliście pierwszą odpowiedź to znaczy, że wytłukły się Wam wszystkie kieliszki, a stoi przed Wami otwarty Opus One. Ci, którzy zaznaczyli drugą odpowiedź - jest w Was (nas!) nadzieja. Trzecia odpowiedź jest - niestety - najpopularniejsza, jeśli chodzi o określanie "naczynia" na wino. A ostatnia opcja? Podsumowując obserwacje na dużych i średnich degustacjach, organizowanych przez dużych i średnich importerów oraz inne podmioty "około-winiarskie" ze smutkiem graniczącym z zawodzeniem widzę pewną nonszalancję i marginalizowanie tematu kieliszków do wina. Skoro tak to można degustować nasz ulubiony napój ze słoików; któż zabroni biednemu żyć na bogato? Przychodzimy na proszoną degustację i co dostajemy? Jakieś pseudo-bankietowe bombeczki, które nadają się co najwyżej do słabej jakości musiaka, ale jeśli podawane jest w "takim czymś" sensowne wino to organizatorzy strzelają sobie w kolana. Jednocześnie. I poprawiają młotkiem.

Reddit
  
Stwierdzenie, że "dobre wino smakuje zawsze i ze wszystkiego" jest o tyle prawdziwe, co obietnice wyborcze pod każdą szerokością geograficzną. Doskonale wiemy, że niektóre wina duszą się w za małym kieliszku, a inne nikną w kieliszkach przypominających akwaria. Kształt również ma znaczenie, a w naszym ciągle młodym światku winiarskim takie serwowanie wina w przywołanych już "bombeczkach" zdecydowanie szkodzi edukacji winnej. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji, że sensowne wina nalewane są do czegoś, co bardziej przypomina szkło do drinka Manhattan. Nie ma nic przyjemniejszego niż degustacja win z takiego wynalazku! Zdaję sobie sprawę, że ironia-goni-sarkazm, jednak mam też świadomość, że istnieją tacy, którzy nie czują ironii nawet wtedy, kiedy ta podbiega i gryzie ich po nogach.

ComedyCard

Zaliczyliśmy słabe szkło, więc pora na osławioną "lampkę wina". Czy w ogóle ma to sens? Dokładnie taki, jak nazywanie wiśniówki winem a choyi winem śliwkowym (nigdy!). Za każdym razem, kiedy słyszę ową "lampkę" odruchowo na usta ciśnie się "wolę klosz albo abażur", co jest nie mniej logiczne niż przywołane błędne określenie. Niektórzy będą się strasznie burzyć na to poprawianie, jednak pamiętajcie - Wasz trud nie pójdzie na marne. A jeśli odniesiecie takie wrażenie to przynajmniej poprawicie sobie dykcję od ciągłego mówienia tego samego. Kochani, pierwszy dzień wiosny za oknem - unikajcie bombek i lampek, korków oraz oksydacji!

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz