środa, 18 marca 2015

Winka, kwasiorki i heheszki

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Czy zastanawialiście się kiedyś z jakiego powodu wino traktowane jest jako produkt drugiej kategorii? Ciągle przegrywa z "wódeczką", "piwkiem" i innymi "wynalazkami", czasami wątpliwego pochodzenia i jakości. Zastosowanie ma wtedy tak zwane kryterium uzualne, wedle którego poprawne jest to, co znajduje się w powszechnym użyciu. I nie mam tu na myśli słuszności używania pasty do zębów czy popularnego poprawiania błędów językowych. Mowa o języku dotyczącym wina w którym, niestety wciąż, pełno jest "winek", "kwasiorków" czy "zapychaczy"; określenia te są, jak pewnie doskonale wiecie, krzywdzące dla wina, a właściwie dla rozmów o nim. Równie dobrze możemy zdrabniać wszystko - pieniążki, samochodziki, buciki oraz - nowa ewolucja straszliwego słowa - "wineczka". Dumas mawiał, że "każde uogólnienie jest niebezpieczne - nawet to."

TheSipAdvisor

Nie sposób również nie wspomnieć (podwójne zaprzeczenie, ha!) o osobliwej sytuacji, kiedy dochodzi do używania fachowego języka. Czy inżynier prowadzący monolog o obrabiarkach, fizyk charakteryzujący izotopy, pasjonat motoryzacji wyliczający zalety i wady konkretnego modelu auta czy wreszcie architekt wyjaśniający różnice pomiędzy stylem kolonialnym a modernizmem spotkają się z określeniem "snob" do nich adresowanym? Wątpię. Nie ma problemu z zakwalifikowaniem tej wiedzy jako fachowej, specjalistycznej, właściwej dla danej branży. Odnośnie wina sprawa jest bardziej złożona. Doskonale pamiętam, kiedy wśród znajomych parę lat temu stwierdzenie "wysoka kwasowość" spowodowało, że wszystkie spojrzenia zwróciły się ku mnie. I nie było to spowodowane nowym krawatem. Wiele wina upłynęło od tego czasu, a część znajomych - podobnie jak autor tych słów - złapała winnego bakcyla.

WineOnline.Ca

Odnośnie mówienia, czy też pisania o winie istnieje inny dylemat - pisać fachowo czy łopatologicznie? Adresować swoje teksty tylko do amatorów, czy też za cel obrać - nadal wąskie - grono "w temacie"? Oczywistym jest, że wiele osób zawsze pozostanie na etapie picia wina dla samego faktu, a poradniki, encyklopedie czy też artykuły branżowe pozostaną w sferze "nie-jestem-specjalistą-ani-koneserem". Podobnie jak wywody znanych i szanowanych osób w branży pozostaną wyłącznie ciekawostką - niczym bezsilność marketingowców wobec faceta z listą zakupów wypunktowaną na kartce. Takie życie! Co robić; co zrobisz? Nic nie zrobisz. Pięciolitrowy baniak spirytusu i stwierdzenie "pijmy szybciej, bo się ściemnia" stanie się namacalne.

FizzWizz

Swego czasu wśród pewnych kręgów i zapaleńców istniała teoria, iż jeśli puścicie nagrania zespołów Led Zeppelin i Black Sabbath od tyłu, do uszu słuchacza dotrą zdania, które nie znalazłyby poklasku na bilboardach w Watykanie. A może podobnie jest z winem? Złe lub słabe wino pite "od tyłu" będzie lepsze, gorsze, inne? A co z winami, które odpowiadają pijącym? Polepszą się, pogorszą czy pozostaną niezmienne? Poziom abstrakcji osiągnął zenit. Więcej rozsądku w winie - czego Wam i sobie życzę.

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz