sobota, 4 września 2010

"Jeśli penicylina potrafi leczyć chorych, to hiszpańska sherry przywraca życie umarłym" - Alexander Fleming




















Dnia 03.09.2010 r. miałem przyjemność odwiedzić ŻuŻu na ulicy Kazimierzowskiej w ramach degustacji win od Alvaro Domeq. W planach prezentacja miała być komentowana przez Pana Davida Gamtsemlidze, który świetnie potrafi opowiadać o winie, jego historii oraz masie przezabawnych anegdot picia wina. Jednak około godziny 17-ej (początku degustacji), od Pana Davida wyszła informacja, że niestety nie zdąży na spotkanie.
Nie zraziłem się tym i ochoczo przystąpiłem do oceny trunków ze słonecznej Andaluzji.
Na pierwszy ogień poszła La Jaca Manzanilla, której barwa bladej słomy sugeruje, że jest to sherry delikatne, a co do nosa - nuty orzechów włoskich oraz świeżej wanilii. W ustach potwierdzają się nosowe wrażenia - prażone orzechy i przede wszystkim delikatność.
Na drugi ogień poszła butelka Fino La Janda. W nosie czuć świeże kwiaty, natomiast w ustach mocną budowę i świetną strukturę.
Obie sherry znalazły swój początek w szczepie Palomino, który, obok Pedro Ximenez oraz Moscatel Romano służy do wyrobu sławnej Brandy de Jerez.
Co do mnie, to dużo lepiej wypadło Fino La Janda, ze względu na swoją wytrawność, budowę, ogólne wrażenie po degustacji.