piątek, 30 grudnia 2016

Najgorsza książka roku

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Kojarzycie nazwisko McLuhan? Marshall McLuhan? Diablo inteligentny teoretyk komunikacji i mediów, któremu rozgłos przyniosła książka "Galaktyka Gutenberga" w której użył sławnego pojęcia globalnej wioski. "Życzliwi doradcy" utwierdzali go w przekonaniu, że w swoich książkach i artykułach zawiera zbyt wiele nowych rzeczy, a bezpieczniej będzie publikować w schemacie 90% powtarzanych ogólnie przyjętych w danej dziedzinie treści, a jedynie 10% nowych teorii. Odwrócenie się od owych kłapaczy przyniosło mu - między innymi - antyczne exegi monumentum.

fot. KevinFoyle.wordpress

Okazuje się, że - przeciwnie do McLuhana - można przygotować "dziełko", które nie będzie zawierać nawet tych dziesięciu procent nowych informacji. W kwestii wina co można napisać więcej ponad ogólnie przyjęte standardy? Więcej chemii, zgłębić się w rzeczy widzialne dopiero pod mikroskopem? Częściej aktualizować stan prawny istnienia wina na danym obszarze? Encyklopedycznie rozbierać wino na części pierwsze, nie pozostawiając złudzeń, niedomówień i pola do myślenia? Czy wreszcie starać się uporządkować to, co wiemy i przedstawić to w intrygujący i zachęcający do rozwijania wiedzy sposób?  

Sztuka ta nie udała się znanej i cenionej Jancis Robinson, która jako Master of Wine ma tyle wspólnego z szerzeniem wiedzy o winie co Fender z konstrukcją gitar. Jednak w bieżącym roku autorka popełniła faux pas, dając życie potworkowi, dla niepoznaki nazwanemu "Jak zostać znawcą wina w 24h". Jeśli tytuł nie sprawił, że właśnie ze śmiechu opluliście monitor kawą, herbatą lub starym Barolo to lepiej zapnijcie pasy.

Zacznijmy zatem od początku - od czego specjalistą można się stać w dobę? Na pewno od niczego poważnego, a te parę słów na okładce książki sprawia, że pozycja zostanie kupiona, przejrzana i będzie się kurzyć, żeby wreszcie skończyć w piecu na działce gdzieś na Mazurach czy innych Radziejowicach. W sieci, gdzie jesteśmy sumą lajków i kliknięć, powstaje masa linków, które nęcą chwytliwymi tytułami, a w rzeczywistości nie mają za wiele wspólnego - albo wcale - z wyczynową obietnicą. A kliki lecą, że hej! Takie "cosie" nazywamy clickbaitami, a jak nazwać omawiane dziełko? Buy-baitem? Kupić-żeby-kupić?

fot WineMike

Dalej nie jest wcale lepiej - brak wstępu do polskiego wydania (wcale się nie dziwię). Baudelaire popełnił przecudne "Kwiaty zła", natomiast tutaj mamy kwiatuszki-heheszki, jak na przykład takie: 

"Celem tej książeczki jest podzielenie się moją wiedzą i uczynienie z ciebie - czytelniku - znawcy wina pozbawionego kompleksów. Zrobimy to zresztą w ekspresowym tempie - wystarczą 24 godziny, bo pominiemy wszystko to, co mało istotne, i skoncentrujemy się wyłącznie na najważniejszych kwestiach" (str. 10) Po co kursy, WSETy, sommelierzy, amatorzy i tak dalej - JR nadchodzi z odsieczą!

"Im więcej będziesz miał możliwości porównywania swoich ocen, tym więcej się nauczysz" (str. 10). A zawsze sądziłem, że od tego, co czytamy jest ważniejsze to, ile z tego rozumiemy.

"Większość win typu rose ma barwę różową" (str. 15). No way! O ja cię kręcę!

"Wytwarzanie win to jedyna aktywność, w której jedna i ta sama osoba panuje nad wszystkimi etapami" od gleby aż po etykiety i sprzedaż" (str. 25). Zabrakło dodatku - jest ośmiornicą i do perfekcji opanowała sztukę teleportacji, a ponadto ma 10 specjalizacji.

Im bliżej końca tej cienkiej jak falset książeczki tym bardziej nabierałem przekonania, że autorka bardzo inspirowała się - świadomie lub nie - pozycją "Wine for dummies" (u nas jako "Wino dla bystrzaków"). Okrojone wersje najlepszych rozdziałów, próby rozładowania nudy kiepskimi żartami ("no proszę cię.."). Całość jest wtórna, nie wnosi niczego nowego, a powoduje jedynie ziewanie. Robinson ślizga się po powierzchni wiedzy, niczego nawet w pełni nie wyjaśniając na liczącej zaledwie 134 strony książeczce.

fot. PRbythebook

Na końcu tylko tytuły polecanych innych książek autorki - doprawdy? Właśnie przeczytana pozycja wcale nie zachęca do sięgnięcia po wymienione. Nie motywuje do poszerzania wiedzy, napisana jest chaotycznie i stanowi ponury żart na koniec roku. Potrzebne to jak wypociny Dana Browna, Coelho czy nowa płyta Coldplay; może i sprzeda się w zadowalającej wydawcę/wytwórnię ilości, ale sensu w tym żadnego. Kiedyś gdzieś wyczytałem, że "to, że z czegoś się śmieję wcale nie znaczy, że tego nie szanuję". Swobodnie możemy potraktować tę pozycję jako słabość autorki i udawać, że to się nie zdarzyło. Zupełne jak trzecia część "Obcego".

Wydawca omówionej pozycji - Wydawnictwo Czas Wina, tłumaczenie Michał Bardel. Cena 32,99 zł.

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

czwartek, 15 grudnia 2016

Szesnaście mgnień Lidla

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Stajemy przed szeregiem butelek i ... moi państwo, miło was widzieć, niektórych już poznałem, a poznania innych udało mi się uniknąć. Jedni lubują się w wojnach dyskontowych, inni wieszczą ich rychły koniec, a niektórzy wina innego niż ze sklepu specjalistycznego kijem by nie tknęli. A przecież od dawna wiadomo, że umysł jest jak spadochron - żeby działał musi być otwarty. Wiemy, że krytycy-wróżbici to tacy smutni ludzie, którzy szukają w winie wad oraz degustując je za darmo ferują wyroki odnośnie wysokości sprzedaży danej butelki. Niestety, nie tędy droga. Na zaproszenie Lidla winni blogerzy oraz osoby-piszące-o-winie zebrali się w hotelu InterContinental i podczas ostatniej degustacji tego importera w mijającym nam roku pochylili się nad szeregiem win z nowej oferty.

fot. WineMike

Cava Brut Arestel (14,99 zł) - świeże, czyste, nieśmiałe niuanse zielonych jabłek i limonek, mgliście pikantne, jednak nieźle wpasowuje się w klimat tarasowego/na aperitif musiaka. Weiber Cremant d'Alsace Brut (27,99 zł) - pozycja fit, niesamowicie szczupła opcja drugiego planu, proste i nieinwazyjne, rozrywkowe niczym "Suicide Squad". Maxime Bellois Champagne Brut (79,90 zł) - zwiewny, agrestowy, pudrowy, gdzieś tam majaczą tostowe akcenty, dobra równowaga, a całość sprawia, że mógłby się nie kończyć niczym "So what" Milesa Davisa.

fot. WineMike

Viticultori Caldaro Alto Adige Weissburgunder 2015 (24,99 zł) - stalowe, głównie nosowe wino, któremu warto dać chwilę na ogrzanie, a odwdzięczy się polnymi akcentami i umowną kwasowością.

fot. WineMike

Ernest Wein Riesling (19,99 zł) - soczysty, dobra równowaga, chociaż warto dać mu chwilę w kieliszku, bo dość wolno się otwiera. Próżno szukać mineralności, ale mamy za to niewymagającą i smaczną pozycję.

fot. WineMike

Domaine de Beaurepaire Muscadet Sevre et Maine 2014 (17,99 zł) - jedno z najlżejszych win świata. Kremowo-pluszowe, potoczyste o dość niskiej kwasowości idealnie wpasowuję się w definicję wina gastronomicznego.

fot. WineMike

Adega Condes de Albarei Salneval Albarino 2015  (29,99 zł) - generalnie wiemy, że nie ma dwóch takich samych butelek wina, jednak tutaj miałem realne wrażenie, że przeniosłem się do innego wymiaru. W maju bieżącego roku oceniłem to wino następująco "złoty strzał i murowany joker każdej degustacji w ciemno - koperkowe Albarino! Gdzieś w tle majaczy mineralność, morelowe niuanse, nieśmiała beczka. Nie zdziwiło nikogo, że ta flaszka pozostała nierozpoznana, wzbudziła także najwięcej kontrowersji odnośnie podejścia do Albarino. Spore zaskoczenie, zdecydowanie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.". A tutaj guzik - mydlane i nijakie. Czy przy takich różnicach warto poddać je orwellowskiej ewaporacji?

fot. WineMike
 
Ernest Wein Gewurztraminer 2015 (29,99 zł) - jabłkowy miks w półsłodkich wydaniu, nikła kwasowość, statystycznego Janusza powinno zachwycić.
 
fot. WineMike

Ca' de' Monaci Negroamaro Salento Appasimento 2013 (17,99 zł) - dość kontrowersyjne, bo po paru sekundach znikają aromaty, a w ustach zostaje posmak słodkiej śliwki. Kwestia kieliszka czy zwyczajnie marność nad marnościami?

fot. WineMike

Muriel Thomas Cotes du Rhone 2015 - jedno z najsmaczniejszych win degustacji. Skórzano-stajenne akcenty, intensywne, ale nie przytłaczające, zgrabnie skrojone i dobrze zrównoważone. Cena jeszcze nieznana, ale już wiecie, kto opróżni półki jak ta pozycja trafi do sprzedaży.

fot. WineMike
 
Chateau Fonroque St. Emilion Grand Cru 2012 - jeszcze "bezcenny" bordoszczak z mocno wysuszającą, intensywna tanina, a kiedy się przez nią przebijemy, u schyłku żwirowej kwasowości czeka aroniowo-wiśniowa przystań.

fot. WineMike

Hachon Ribera del Duero Seleccion Especial 2014 (29,99 zł) - oszczędna Ribera, która nie męczy beczką, skupiając się na niezłym owocu z leśnej półki - albo ściółki. Przystępne i nie-wydumane, proste jak podane dłoni.

fot. WineMike

Vina Carles Priorat Crianza 2010 (29,99 zł) - ciepłe, gotowane czerwone owoce i nieoczywiste nuty włoszczyzny, dość jednostajnie szypułkowe usta. Całość aż błagała o kawałek słusznego steka.

fot. WineMike

Vigneti del Sole Veneto Rosso 2014 (24,99 zł) - od razu miałem skojarzenie z "Negocjatorem" Forsytha, kiedy po degustacji wina w odwiedzinach u tytułowego negocjatora padło hasło "wino chłopów i żołnierzy", autentyczne smaczne, niewymagające, nieinwazyjne niczym chillout w hotelowej windzie i jednocześnie pozostające na długo w pamięci niczym niepozwalający się zapomnieć wiersz.

Bellanova Salento Rosso 2014 (14,99 zł) - kiedyś byśmy powiedzieli, że to wino dla statystycznego Kowalskiego, ale nie wiem, czy teraz nieco mdłe akcenty likierowych czerwonych owoców by go przekonały. Zdecydowanie najsłabszy punkt tej oferty.

fot. WineMike

Duca di Castelmonte 2014 (17,99 zł) - ciężkie nuty brzoskwiniowej konfitury, rodzynek, daktyli, ale całość podręcznikowo spięta niezłą kwasowością. Nie wiem czemu, ale od razu nasunęło mi się na myśl sparowanie tego wina z keksem. Test zapewne już niedługo.

Natłok jasnych punktów tamtego wieczoru uświadomił nieuniknione - mniej znaczy lepiej. Przy kilkunastu winach lepiej się skupić niż przy trzydziestu czy czterdziestu. Ogół pozycji zdecydowanie dedykowany jest gastronomicznym eksperymentom, chociaż niektóre etykiety wypadają świetnie nawet solo. Nie szukałem wtedy wina perfekcyjnego. Czy wszystko i zawsze musi być idealne? Niejaki Duke Ellington prosił stroicieli, aby nie stroili fortepianu idealnie, ponieważ kiedy jest "ustawiony" z kliniczną doskonałością to nie brzmi dobrze. Nie ma w tym żadnego błędu, po prostu traci coś z ciepła, z wrażenia prawdziwości.


Facebook - Wine Trip Into Your Soul

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Shiraz/Syrah w ciemno - relacja


Czy można ciągle robić to samo i oczekiwać innych efektów? Naturalnie - w przypadku sportowców i degustatorów nazywa się to treningiem. A skoro formę najlepiej robi się zimą to nie pozostało nic innego jak zebrać grupkę blogerów zapaleńców na ostatnim organizowanym przeze mnie panelu tego roku. Kilkanaście butelek szczelnie owiniętych folią aluminiową, zebrani skupieni zawartością kolejnych kieliszków, a całości dopełniał tytuł degustacji, który zdaniem jednych mówił wszystko, a innych sugerował niewiadome - Shiraz/Syrah w ciemno.

Niewolnicy przyzwyczajeń, zalegli w swych strefach komfortu, wygodnie skryci za tabliczkami smakuje/nie smakuje. Z pewnością udział w degustacji w ciemno nie mieści się w ich postrzeganiu, czego nigdy nie można powiedzieć o zapraszanych przeze mnie gościach na kolejne wydarzenia. Dla nich Shiraz/Syrah nie ma znaku równości pomiędzy czarnym pieprzem i tyle. . Zamykając oczy i przysłuchując się dyskusjom zebranych miałem nieodparte i niesamowicie realne wrażenie, że przede mną argumentują swoje racje jacyś wyczynowi sommelierzy, a nie grupka zapaleńców żądnych wiedzy. Nowy panel, ale też nowa lokalizacja - w niesamowicie klimatycznym miejscu w zagłębiu Saskiej Kępy mieści się Busy Bee o którym mogę śmiało powiedzieć, że to mokry sen każdego organizatora.

fot. WineMike

1. Alzania Navarra Syrah 2012 - (WineAndYou - 54 zł); zaczęliśmy nieoczywistą pozycją, która z miejsca podbiła serca. Intensywne wiśniowe oraz jeżynowe akcenty trwały bez końca, by wreszcie osiągnąć niesamowicie pikantny finisz.

fot. WineMike

2. Szeleshát Szekszárdi Syrah 2013 (Lidl - 29,99); jedyna pozycja, która zgrabnie moaby uchodzić za Pinot Noir, ale nie z Alzacji. Sporo czereśniowych niuansów, które niczym zasłyszany ulubiony utwór ekspresowo mija w swej intensywności. Generalnie waga musza w kategorii Syrah.

fot. WineMike

3. Salomon Estate Shiraz Finnis River 2012 - (Mielżyński - 156 zł); nowoświatowy gigant o łagodnym usposobieniu, masywne aromaty jagód i przejrzałych wiśni, gdzieniegdzie ziołowe akcenty. Skrojone, żeby uwodzić. Istnieją wina nosowe, które mają liche usta oraz takie z wycofanymi aromatami, ale intensywnymi ustami - tutaj doświadczamy hedonistycznego odczucia wina kompletnego.

fot. WineMike

4. Domaine la Provenquière Languedoc Syrah 2014 - (WineAndYou - 29 zł); długi skok do Francji. Bardziej nostalgiczny Miles Davis niż łupiąca Metallica. Długie, ze szczerym i prostym owocem, przywodzące na myśl leniwe popołudnie na łące czy legendarnym tarasie.

fot. WineMike

5. Azienda Vitivinicola Tola Syrah Sycylia 2015 - (Krople Wina - 39 zł); wiedzieliście, że Syrah uprawiany jest w tak nieoczywistym regionie świata? Dość zdecydowane aromaty zwietrzałego czarnego pieprzu, jednak dorzucając do tego raczej niską kwasowość otrzymujemy pozycję ciut smaczniejszą od poprzednika.

fot. WineMike

6. Neil Ellis Sincerely Shiraz Western Cape Stellenbosch 2014 (Vininova - 46 zł); miękkie i świeże, zgrabne ze świetną strukturą, odznaczające się nutami suszonej żurawiny, czereśni oraz wiśni, spięte solidną kwasowością.

fot. Iza Popko

7. Mitolo Jester Shiraz McLaren Vale 2012 (WineAvenue - 79 zł); czarny koń degustacji, niepozorne, a jednocześnie wyczynowe. Ziołowe, herbaciane, gorzka czekolada, masywne niuanse konfiturowe, niekończący się finisz - sprawiają, że dodając do tego zdecydowaną kwasowość mamy ochotę zabrać jego nielimitowaną ilość na bezludną wyspę.

fot. WineMike

8. Cave de Tain Syrah 2015 (Lidl - 19,99); do bólu proste, niestety żadnych cech szczepowych ani mogących przypisać je do innego wina. Taka trochę zapchajdziura, którą przez pomyłkę zabutelkowano zamiast sprzedawać w 10-litrowych kartonach.

fot. WineMike

9. Calabria Family Wines Nine Stones Shiraz Barossa Valley 2013 (Vininova - 56 zł); ponownie land down unda, jednak z niespotykanymi dotąd niuansami goździków, czarnych jagód i cedru, jędrne taniny, a całość zaskakująco wielowarstwowa sugeruje dekantację.

fot. WineMike
 
10. Foncalieu Le Versant Syrah Languedoc 2014 - (Wineonline - 49 zł); wymuskane, czyste, prawie jak od linijki. Miszmasz czerwonych owoców, dymnych i pikantnych wrażeń. Jedno z tych win, które rozbierane na części pierwsze traci swój urok, lepiej nie zastanawiać się i oddać mu bez walki.

fot. WineMike

11. Dehesa de Luna "Luna Lunera" Syrah Kastylia 2015 - (WineAndYou - 29 zł); już druga pozycja z Hiszpanii, jednak tutaj mamy zdecydowanego faworyta w kategorii "im więcej degustuję, tym bardziej mi smakuje", wierny tarasowy towarzysz, który nie zawiedzie, kiedy chodzi o moc owocu bez wydziwiania.

fot. WineMike

12. Casa Silva Colchagua Valley Lolol Syrah 2012 (Wineonline - 79 zł); Chile, które w ogóle nie smakuje nowoświatowo. Uwodzący mariaż wiśniowo-kawowy, gorzka czekolada, przyprawowe i niemęczące taniny. Aż prosi o przyrządzenie do niego jagnięciny.

fot. WineMike

13. Echeverria Gran Reserva Colchagua Valley Syrah 2013 - (Vininova - 63,90 zł); pozycja z kraju również zwanego kręgosłupem Ameryki Południowej, która - w odróżnieniu od poprzednika - stanowi namacalną definicję świetnego Syraha spoza Europy. Czarne oliwki, świeżo zmielony czarny pieprz, uzupełnione niesamowitą ewolucją - nie sposób pozostać obojętnym.

fot. WineMike

14. Rickety Bridge Shiraz Western Cape 2010 - (WineAvenue - 79 zł); zakończyliśmy efektownym i wciąż młodym, gibkim i obiecującym, niczym Freddie Mercury w początkach kariery. Gęste, balsamiczne, czekoladowe, dobrze ułożone, nad kieliszkiem tworzy niby chmurkę aromatów, które utrzymują się kilkanaście minut po opróżnieniu szkła.

Nie ma jednej prawdy, każdy ma swoją wizję. Dla jednego Shiraz/Syrah będzie przebeczkowanym potworkiem, dla innego atakującym świeżym owocem piknikowym towarzyszem. I każdy tutaj będzie miał rację. Wino jest... no właśnie - jakie? Dopóki nie ubierzemy swoich wrażeń w słowa albo znaki, ono po prostu istnieje, więc opisujemy swoje odczucia, a nie bezdyskusyjne cechy zawartości naszych kieliszków. I znów potwierdza się teoria o szczepach kameleonach jak przy Rieslingu - na innej glebie, w innych beczkach będą pachnieć i smakować zupełnie inaczej niż podręcznikowe frazesy nam sugerują.

Relacje zaproszonych:
Jerzy Moskała (Winne okolice) - Shiraz&Syrah w ciemno 
Robert "Winiacz" Szulc - 15 mgnień Syrah zimową porą
Izabela Popko (Raport z win) - Shirazy 15 razy