środa, 23 marca 2016

Niedoceniona codzienność

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Jakich win pijemy najwięcej? Zatrzymaliśmy się na swoim ulubionym winie, które pijemy przy każdej okazji i do wszystkiego na talerzu? Odcinamy się od regionów i krajów nieznanych, co do których win raz się zraziliśmy i nie daliśmy się namówić na kolejne próby? A może warto powrócić do początku, kiedy dopiero raczkowaliśmy w świecie wina i odhaczaliśmy "zdegustowane szczepy"?

fot. WineMike

Kiedyś wszyscy pałaliśmy ogromnym uczuciem do Riojy - mięsistej, beczkowej, ale zaskakująco dobrze zrównoważonej i podbitej owocowymi nutami. Czy coś się zmieniło? Warto odkurzać stare nagrania i vinyle? Potwierdzeniem tych słów było Navajas Rioja Reserva 2010 (57 zł); aronia, czarny bez, leśne owoce, niuanse suszonego majeranku, wino "w szczycie", nie ma co czekać, aż to zgrabne i wabiące wino pokaże pazura - to nie nerwowy i skomplikowany riff, ale przyjazne i stonowane brzmienia z wnętrza kieliszka.

Vivino

Zgoła inaczej wypadło Kleine Zalze Vineyard Selection Shiraz 2012 (73,50 zł); intensywnie atramentowe, hedonistyczne nuty stajenne, soczyste i dobrze zrównoważone niczym w trakcie początku podgłośnionej solówki Hendrixa albo innego Nugenta nagle agresywne i przyciągające zmysły, zaraz jednak pokrętło wraca na niższe tony i dalej powolnie sunie na dobrze znanej drodze oko-nos-usta (z wariacjami).

Warto wejść czasami na strych czy inny pawlacz, odkurzyć wspomnienia i dać się im ponieść. Czemu? Przed tymi dwiema butelkami nie potrafiłem wskazać, kiedy ostatnio miałem Rioję lub Stellenbosch w kieliszku, co utwierdziło w przekonaniu, że warto było zrobić sobie przerwę, żeby docenić tak dobrze znane.

Oba wina otrzymałem od M&P.

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

wtorek, 15 marca 2016

Wine4Sushi - relacja

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Temat wina do sushi jest niczym Lassie - ciągle wraca. Spośród wszystkich połączeń, jakie zastosowałem do sushi - sake, czysta, whisky a nawet piwo - to właśnie wino idealnie spełniało swoje zadanie. Zgoda, jednak rodzajów win jest wiele a jak wybrać to odpowiednie? Wraz z grupą blogerów postanowiliśmy wystąpić przeciwko wszechobecnemu śliwkowemu potworkowi i - jasne, że w ciemno - dobrać wina do tego japońskiego przysmaku biedaków, który urósł do rangi sztuki. Jak nie poddać się presji otoczenia, ślepo kupując i degustując polecane wina? Czemu mamy bezrefleksyjnie trzymać się poleceń i porad tzw. znawców? Warto pamiętać, że wmawianie sobie teoretycznych połączeń często kończy się sporym rozczarowaniem.

fot. Mateusz J. Porada

O winie za chwilę, jednak co z sushi? Wielokrotnie zamawiałem owy przysmak z Sushi Wola, które znów stanęło na wysokości zadania. Zakupu dokonałem samodzielnie, bez informowania w jakim wydarzeniu będzie ono brało udział. Dlaczego? Z pewnością znacie programy MasterChef czy TopChef, gdzie amatorzy lub zawodowcy gotują dla sędziów lub szerszej publiczności, a czasami dla jednych i drugich jednocześnie. Kiedy tylko pojawia się informacja, że "przyszli sędziowie" odnoszę wrażenie, że wszyscy w kuchni od tego momentu starają się bardziej i wkładają więcej serca w aktualnie przyrządzane danie. Okazało się, że wspomniane Sushi Wola trzyma poziom niezależnie od zamówienia. Gorąco Wam polecam to miejsce. Odnośnie win sprawa była dziecinnie prosta - dziewięć win, gromada sushi i spragnione nieoczywistych połączeń zmysły zaproszonych.

fot. WineMike

Do kieliszków trafiło Weingut Schenk-Siebert Hönigsack Riesling Kabinett halbtrocken 2013 (Pod Pretextem - 37 zł); nerwowa kwasowość, nagromadzenie nut cytrusowych, papierówek oraz herbacianych. Z sushi sparowało się nieźle, choć było raczej niczym chillout w windzie - dyskretne, majaczące gdzieś w tle.

fot. WineMike

Nieco zawiodło Azienda Agricola Tamburino Sardo Custoza 2014 (Trezor Wines - 37 zł); aksamitne i dość jednostajne, oferowało niewiele poza chemicznymi nutami zleżałego proszku do prania. Z sushi w ogóle nie znalazło wspólnego języka, a szkoda!

fot. WineMike

Skromny pretendent Tesch Riesling Unplugged 2014 (Mielżyński - 54,50 zł); stara szkoła Rieslinga, zwiewny, niesamowicie świeży i buchający ziołowo-kiszonymi niuansami, podbity brzoskwinią. Z sushi podali sobie ręce, ale nie padli w objęcia.

fot. WineMike

Warto podarować parę minut Biancardi Solo Fiano 2015 (Krople Wina - 55 zł); intensywna kwasowość wzbogacona o aromaty klapsy, stanowiły namacalny dowód na to, że czasami wino potrzebuje jedzenia, aby rozwinąć się niczym pąk kwiatu. Z sushi zgrało się świetnie, a niewielki dodatek imbiru tylko utwierdził w przekonaniu, że to trafny wybór.

fot. WineMike

Zapomniana odmiana wraca do łask! Bellone i Cincinnato Pozzodorico 2013 (Krople Wina - 69 zł); oleista struktura, mądrze użyta beczka, niuanse białej porzeczki przyprószone akcentami jabłkowo-gruszkowo-miodowe sprawiły, że oczekiwania w połączeniu z jedzeniem przerosły rzeczywistości. Z sushi prym wiodła nieobecna wcześniej goryczka, która była niczym zacinająca się płyta z zapomnianym szlagierem.

fot. WineMike

Niedocenione pozostało Santiago Ruiz 2014 (Mielżyński - 59,50 zł); herbaciano-kamienne klimaty oferowały niską kwasowość, która niestety w połączeniu z jedzeniem zaginęła całkowicie. O mineralności nie mieliśmy co marzyć, bo całość wydała się jednostajna i nudna. Z sushi znalazło tyle wspólnego języka co pozbawiona mandatów wycieczka po kraju.

fot. WineMike

Sycylia w natarciu - Benanti Etna Bianco di Caselle 2013 (Krople Wina - 65 zł) i mój osobisty zwycięzca; bogate z nutami jabłek, melona, mięty, niesamowicie aromatyczne ze słuszną kwasowością stanowiło gratkę samą w sobie. Z sushi trochę się poprzepychało, ale w końcu stanowiło bardzo dobrą propozycję.

fot. WineMike

Nieoczywista włoszczyzna i brzoskwinia stanowiły kręgosłup Weingut Schenk-Siebert Scheurebe Spätlese 2011 (Pod Pretextem - 41 zł); naturalnie nie zabrakło kwasowości idealnie zbalansowanej z cukrem. Z sushi stanowiło zgrany duet, szczególnie z pikantnymi kawałkami.

fot. WineMike

Nie mogło zabraknąć Weingut Schenk-Siebert – Gewurztraminer Spätlese 2012 (Pod Pretextem - 55 zł); lawendowe niuanse, podręcznikowe liczi, limonka gdzieś w tle były nad wyraz smaczną odskocznią od poprzednich propozycji. Z sushi był nie lada kłopot, bo momentami słodycz całkowicie topiła rybę.

Propozycje można by mnożyć, wyszukiwać nowe wina, zwiększyć rodzaje sushi - nie nie stoi nam na przeszkodzie, aby skłaniać się ku temu, co nie pozwala nam na niebezpieczną nudę. Chociaż wielu pozostanie przy Rieslingu, jako oczywistym-wyborze-do-sushi to po opisanym wydarzeniu z pewnością wyruszą na poszukiwanie innych alternatyw. A Wy z nimi.


O degustacji napisali również:
Nasz Świat Win - Testujemy wino do sushi 
Winiacz - Jakie wino do sushi?
Zdegustowany - Kontekst ma znaczenie 
Z winem do kina - Jiro śni o sushi, ja o najlepszym winie do tego

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

czwartek, 3 marca 2016

Obalamy winne mity - część pierwsza

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Mity, przesądy, banialuki czy też zwyczajna, ludzka ściema. Każda dziedzina życia pełna jest hamujących poznanie, tłumiących zainteresowanie i tłumaczących ignorancję przypadków. Wszystkie wzięły się z uprzedzeń i braku chęci do zmiany stanu rzeczy, krzywdzącego szufladkowania i poddania się mody na niewiedzę. Przed Wami pierwsza część obalania winnych mitów.
 
MaxResDefault

Mit 1.Im droższe tym lepsze
Najśmieszniejszy i najbardziej niedorzeczny przykład, który mylnie obrazuje, że jeśli wydamy więcej pieniędzy na wino to w domyśle będzie ono nam bardziej smakować. I nie mówimy tutaj o usprawiedliwianiu kiepskiego zakupu, za który sporo przepłaciliśmy. Oceny mniej lub bardziej uznanych krytyków winiarskich, renoma producenta czy też lokalizacja winnicy - wszystkie one mają wpływ na cenę wina i bardzo rzadko ją tłumaczą. Kiedy następnym razem sięgniecie po flaszkę za cztery dychy w ogóle nie macie powodu do zawstydzenia w momencie, kiedy Wasz sąsiad wydał dwa albo i trzy razy więcej. Nie sztuką kupić drogie wino, tylko dobre. A sami wiecie, co Wam najbardziej smakuje, prawda? 

Mentafloss

Mit 2.  Zakrętka be, korek cacy!
Wielokrotnie spotkałem się z zaklasyfikowaniem zakręcanych win jako idealnych do spożycia bez zastanowienia, bez refleksji i niekoniecznie z kieliszków. Wyznawcy tego trendu zamykają sobie wiele drzwi do przeróżnych krain winiarskich, na przykład Nowej Zelandii, która brak klasycznego zamknięcia usprawiedliwia niesamowitą świeżością i głębią swoich win. Naturalnie istnieją producenci dla których zmiana sposobu zamykania byłaby samobójem - z uwagi na ich długą tradycję i obawę przed spadkiem sprzedaży.

Seriouseats

Mit 3. Pij wino, będziesz zdrowy!
Przekonanie wytworzone przez lobby winiarskie, które stawia znak równości pomiędzy kieliszkiem wina a zdrowiem. Zbyt często w takich artykułach zapomina się o prostym fakcie, że jesteśmy różni i co dla jednego jest drogą do lepszego samopoczucia, innemu pogorszy nastrój i przyniesie efekt odwrotny do oczekiwanego. Natomiast Złoty Order z Cebuli należy się wszystkim autorom tekstów i tym, którzy w nie uwierzyli, traktujących o tym, że wino zastępuje sport. Trolle roku, nie ma co!

BarkVeroakkingen

Mit 4. Wina z kartonów to obciach.
Tak samo jak słuchanie disco-polo, popu niskich lotów, czytanie Coelho, noszenie dwóch różnych skarpetek czy też picie soku z gwinta. Serio? Przywołane bag-in-boxy są tanie, niewymagające, smaczne i nie wymagają do otwarcia użycia czegokolwiek poza rękoma. Nie wymagają one kieliszków, nikt nam nie zarzuci, że pijemy je z plastikowego kubka na grillu czy ognisku. Zostały stworzone jako tzw. wina tła, więc czemu od czasu do czasu nie otworzyć takiego kartonika?

W kolejnej części - między innymi - o starych i słodkich winach oraz samozwańczej nieomylności piszących o winie.
 
Facebook - Wine Trip Into Your Soul