wtorek, 25 października 2016

Mazzei - płynny hedonizm

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Chianti powoduje u mnie zakłopotanie połączone z czarną dziurą. Nie jest to pierwsze wino, które przychodzi mi na myśl w temacie parowania z jedzeniem, ciężko wybrać moment, kiedy z własnej woli sięgnąłem po butelkę z tej apelacji. Częściej trafia ono do kieliszków przede mną w trakcie tzw. posiłków na mieście. Rzadziej w degustacji solo, zawsze jako wdzięczny towarzysz różnych potraw. Ale niech wyznawcy czarnego koguta (symbolu Chianti, w konkretnie Chianti Classico) nie łapią się za głowy i nie zerkają z niedowierzaniem z częstotliwość otwierania kolejnych butelek tego za każdym razem innego wina. Właśnie w tym roku przypada 300-letnia rocznica ustanowienia tej apelacji w bajkowej Toskanii.

Filippo Mazzei - ten współczesny ;) (mazzei.it)

Powiadają, że sukces ma wielu ojców, jednak w tym przypadku wystarczył jeden. Ser Lapo Mazzei z Carmignano, należący do rodziny pionierów produkcji win i uprawy winorośli, któremu przypisuje się użycie na piśmie w 1398 r. nazwy Chianti w kontekście terroir i obszaru upraw. Jednak śmiały plan wcielił w życie kilka wieków później odkrywca i innowator Filippo Mazzei, którego postać powinna być omawiana we wszystkich podręcznikach przedsiębiorczości i to właśnie za jego sprawą marzenie jego przodka stało jest prawdą.

fot. WineMike

Nie sposób opisać uczucia, kiedy degustujecie z butelek o pojemności magnum; na pewno doceniacie sam fakt, że rzadko macie okazję do takiego wydarzenia. Wiecie, że najlepsze czasy wino ma jeszcze przed sobą, gdyż im większa pojemność tym wolniej rozwija się nasz ulubiony napój. Wiedział z pewnością o tym Filippo Mazzei, przedstawiciel dwudziestego czwartego pokolenia rodziny, która stworzyła swoją historię winiarskich Włoch. Z zainteresowaniem i zrozumieniem spoglądał na etykiety, kieliszki, twarze degustujących, skrzętnie sporządzane notatki u Roberta Mielżyńskiego. Niesamowicie chętny do dyskusji Filippo oprócz trzech kolejnych roczników flagowego Chianti - Fonterutoli, miał w zanadrzu, z tych samych roczników, swoje owiane legendami supertoskany - Siepi. Mokry, jesienny sen garstki zebranych.

fot. WineMike

Suche kieliszki zmąciło Chianti Classico 2009 (magnum); aroniowo-jeżynowe, nieco dymne akcenty, równa tanina, brakuje jedynie nieco większej kwasowości, która została prawie uzupełniona przez niuanse owocowe, szczupłe, po czasie eksplodujące z kieliszków, niewinne jak nastolatka sprzed Nabokowa. Chianti Classico 2007; mięsne, nieco zamknięte, otwiera się w kierunku nut stajennych, spora tanina, średnio wysuszające, pestkowy finisz, gdzieniegdzie szypułkowe akcenty, ewoluuje i nagradza nutami ziemistymi. Chianti Classico 2005; ściółka leśna, mokra kora, suszona żurawina, nadal zgrabna kwasowość, tanina wygładzona do granic, świetny ekstrakt, szepczące.

fot. WineMike

Powróciliśmy do standardowej pojemności, jednak mile zaskoczeni zostali ci, którzy spodziewali się standardowej zawartości. Siepi 2012; młodziutkie, nieuczesane, jednak czające się nieśmiałe owoce zwiastują horyzont rozwoju, warto wrócić do tego wina z 3-4 lata. Siepi 2007; skaj, politura, kalafonia, perfumowe, rodzynkowe niuanse, świetne usta, bardzo dobra równowaga, intensywne, ale nie przytłaczające, świeże i skoncentrowane. Siepi 2005; stajenne, dżemowe akcenty, kwasowość i tanina ostre.niczym katana, zdecydowanie wymagało dekantacji.

fot. WineMike

Chianti zmienia się, ewoluuje, idzie z duchem czasu. Przy tak okrągłej rocznicy warto zadawać sobie pytania o przyszłość, cele i sposoby na ich osiągnięcie. Dwa lata temu w Chianti Classico wprowadzono nową kategorię - gran selezione, która nadal ma wielu przeciwników. Zawsze jednak warto sięgać wyżej, starać się bardziej. Miałem wrażenie, że każde z degustowanych tamtego posępnego dnia win starało się szeptać "per aspera ad astra".


sobota, 15 października 2016

Czy recenzje win mają znaczenie?

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Jak często czytacie recenzje win? Poznajecie podejście blogera/dziennikarza do opisywanej zawartości kieliszka? Posiłkujecie się ich osądami w trakcie zakupów? Ślepo zawierzacie ich ochom i achom, trzymając się z dala od tych pozycji, które nie dostąpiły zaszczytu wzmianki w tekście? A może płyniecie pod prąd, owszem, zerkając na recenzje, ale w efekcie dokonując niezależnego wyboru?

Vinfolio

Zaobserwowałem problem z odbiorem recenzji win. Chyba niewiele można zrobić względem tych, dla których skale liczbowe i klepnięcie "Wino mi się podoba, wino jest fajne" (co to w ogóle znaczy i jaka tu jest wartość dla czytającego?) jest wszystkim, czego oczekują od autora. Kiedyś stosowałem skalę liczbową, niekoniecznie się nią przejmując, bo oczywiście nie ma ona konkretnego przełożenia na cokolwiek, nawet w obrębie win z tego samego gatunku. Generalnie nawet krótki, choćby jednozdaniowy komentarz pozwala częściowo poznać zdanie opisującego. Rolą krytyka może być wskazanie jakiejś możliwości zrozumienia, zaprezentowanie "odczytania", zupełnie jak w przypadku filmu czy książki, jednak nigdy nie powinno być wyrocznią tak-lub-nie. Jeśli poza zgodzeniem się, bądź zanegowaniem nie stoi nic więcej to mamy współczynnik losowy, a to oznacza, że jeśli nic ponad opinię z którą się zgodziłem powiedzieć nie mogę to obcowanie z recenzjami nie ma sensu, bo jedynie programują odbiorcę bez udziału jego rozumu.(szeroko mówiłem o tym tutaj).

WineFolly

Jesteśmy różni. Nie widzę w tym absolutnie nic złego, że są ludzie, którzy różnią się ode mnie czy od innych osób. Krytykują wina w internecie i tak dalej, mają inne wymagania - mniejsze lub większe. Każdy ma swoją perspektywę, swoje podejście, swoje oczekiwania - warto to zaakceptować. Kiedy pada komentarz po recenzji wina "ale nie zgadzam się" to świetnie, że spędziłeś przy nim miło czas, podczas gdy u mnie nie znalazło ono akceptacji. Doskonale wiadomo, że są filmy, jak i wina "konkursowe", które robi się dla recenzentów, a nie odbiorców. A jeśli jest autor, którego gust pokrywa się z Twoim to czy liczy się dla Ciebie jego opinia? Sądzisz, że dla Ciebie dany produkt też będzie dobry? Naturalnie chodzi o sytuację, kiedy kogoś obserwujesz/czytasz od dłuższego czasu, a nigdy po jednym materiale. Ważne są argumenty za i przeciw, a nie dobre/niedobre.

BillsWineWandering

Kwestia, czy wino smakowało oraz czy było dobre - to dwie osobne sprawy. Niestety mnóstwo osób nie potrafi przyznać się do tego, że smakowało im kiepskie wino. I musimy pogodzić się z faktem, że wiele osób nie ma specjalnych wymagań odnośnie wina (muzyki, filmów itd.). Problem pojawia się, kiedy ta rzesza ludzi zaczyna lansować i narzucać swój światopogląd jako jedyny i słuszny. Popularny jest ostatnio, niestety, tzw. rak content, czyli ogół rzeczy (ale w żadnym wypadku treści), które niczego nie wnoszą do dyskusji, nie stanowią żadnej kreacji, żerują na najniższych instynktach. Mieszamy wtedy dwa bardzo ważne pola - emocji, na które może mieć wpływ niesłychana ilość przyczyn trudnych do weryfikacji oraz estetyki, którą śmiało można oceniać. Gdyby było inaczej to takie dziedziny sportu jak, na przykład, akrobatyka nie miałyby znaczenia. Identycznie możemy oceniać wina, na przykład takie, które nam nie smakują, mogą być dobre i taki pogląd można uzasadnić, ale kierując się względami estetycznymi, a nie emocjonalnymi. Niestety, emocje sprawiają, że osoba przybiera despotyczną postawę w postaci zawsze posiadanej racji, przypisując własnemu gustowi normę powszechności (a innych określając w pogardliwym znaczeniu amatorami czy też snobami).

Vivino

Dzięki normom estetycznym poznajemy coś, co jest nam światopoglądowo obce. Otwieramy się na coś nowego. Śmiało można powiedzieć, że wino jest kiepskie, pod warunkiem, że taką wypowiedź się odpowiednio uargumentuje. I tutaj mamy źródło problemu - nieumiejętność dowodzenia racji, po prostu najczęściej jest to zbiór gołosłownych epitetów. Niektórzy po prostu nie są w stanie wybaczyć tego, że traktuje się ich poważnie. Rozwój nie jest możliwy, jeśli wszyscy się ze sobą zgadzają.


Facebook - Wine Trip Into Your Soul