piątek, 3 kwietnia 2015

Niemiecka prowokacja

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Ostatnio przyłapałem się na haniebnym zaniedbaniu odnośnie Palatynatu. Region, który bywa określany niemiecką Toskanią, w niczym nie ustępuje tuzinowi innych obszarów, gdzie u naszych sąsiadów uprawia się winorośl. Ryzykując publiczną chłostą i banicją wyznam, że wiele z nich prześciguje. Okazja do zdegustowania win z omawianego regionu nadarzyła się ledwie kilka dni temu. Winiarz Johann Fitz z Weingut Fitz Ritter, malowniczo położonej w bawarskiej Bad Durkheim, na zaproszenie importera Weinland, po raz pierwszy odwiedził kraj nad Wisłą, a autor tych słów zorganizował komentowaną degustację części portfolio tego uznanego producenta. Event odbył się w znanym i lubianym Baltazar by Mondovino.

Johann Fitz

Wszyscy wiemy, że szampana „opatentował” Dom Perignon, kiedy z rozbieganymi oczkami wykrzywiwał "piję gwiazdy!”. Jeśli szukać źródeł niemieckiego odpowiednika to daleko nie trzeba sięgać. Fitz-Ritter, którego początki sięgają 1785 r., uznawany jest za pioniera w kwestii odpowiednika francuskiego musiaka, dla którego Madame Bollinger straciła głowę. Mowa naturalnie o sekcie, który niejednokrotnie w niczym nie ustępuje jakościowo szampanom, a niektóre nawet prześciga jakością. Wyczuł to Johann „Red Fitz” w XIX w. Ze względów politycznych musiał emigrować z Bawarii, kierując się do kraju Napoleona. Po studiach w Szampanii, gdzie zgłębiał tajniki produkcji win musujących, powrócił do ojczyzny i zaczął eksperymentować z bąblami na rodzimym gruncie.

WineMike

Naturalnym porządkiem rzeczy do kieliszków trafił Riesling Extra Brut; kruchy, nieco zielony, jednak w pełni wytrawny, wino tarasowe. Cremant Chardonnay Brut 2007; nuty mango, macepanu, orzechów włoskich, intensywne, świeże, pełne, bardzo dobra równowaga, spora pienistość, kremowe usta. Secco Blanc Trocken to odpowiedź na zapotrzebowania mniej wymagających konsumentów; słodkawy cytrusowy owoc, niezobowiązujące. 

WineMike

Małą pionówkę w międzyczasie zaczęliśmy od Riesling Herrenberg GG 2012. Johann w przystępny sposób wyjaśnił zawiłości prawne związane ze zmianą polityczną, prawną I w efekcie rzutującą na informacje na etykietach, bo tak naprawdę Herrenberg i Kenzel jest tym samym obszarem uprawy w winnicy. Wracając do wina – szczupłe, nos dość rześki, akcenty białych kwiatów, odświeżająca kwasowość, nieoczywiste i mainstreamowe.

WineMike

Riesling Herrenberg GG 2011; trwające w nieskończoność, soczyste z nutami skórki od limonki, zgrabnie się rozwijające, jednak – jak to naturalnie – jeszcze za młode. Riesling Kenzel GG 2010; otwierające się leniwie w kieliszku niczym pąk kwiatu, niespiesznie uwalniające nuty ziołowe, świeżo skoszonej trawy, przy tym zwiewne  i intensywne jednocześnie. W trudnym 2010 roku dano dowód, że pewna ręka winiarza w winnicy odwdzięcza się z nawiązką, czego przykładem jest omawiane wino. Riesling Kenzel GG 2009; jedyne z degustowanych Grosses Gewachs, które już teraz nadaje się do picia, chociaż byłoby naiwnym sądzić, że bieżący rok określa horyzont jego leżakowania. Ponownie nuty białych kwiatów, nieco mango i brzoskwini, stonowana kwasowość z majaczącymi pikantnymi akcentami.

WineMike

Pinot Noir 2012; soczysta kwasowość, intensywna wiśniowa nuta, Pinot świeży i lekki, który nieco schłodzony może nawet stanowić konkurencję dla białych zmrożonych win tego lata. Roter-Fitz 2012; ryzykowna mieszanka Cabernet Sauvignon, Acolon i Cabernet Dorsa pozbawiła wątpliwości zebranych;  nieco perfumy na początku, która szybko ulatuje i sprawia, że w kieliszku pojawia się wino w stylu… Bordeaux, nieco wiśniowo-skórzanych nut, lekkość charakterystyczna dla średnio-intensywnych win z wymienionego regionu, zdecydowania off-road wine, które oddala degustujących od ich strefy komfortu.

WineMike

Revoluzzer 2010; kupaż Cabernet Dorsa, Acolon oraz Pinot Noir; „tęczowe” nagromadzenie nut czerwonej papryki, czarnego pieprzu, ciemnych jagód, intensywna kwasowość i niezła równowaga z leśnym owocem na finiszu. Gewurztraminer Spatlese 2013; brzoskwiniowo-morelowe akcenty, ananasowe niuanse, nieco czerwonej róży oraz gałki muszkatołowej, nieprzytłaczające i świeże.

Palatynat w winach od Fitza-Rittera rządził tego popołudnia. Zaskakujące, że znakomita część win rozwijała się jeszcze na długo po oficjalnym zakończeniu degustacji. Dowodzi to starej prawdy, że jeśli wino nadal „pracuje” to należy mieć przekonanie graniczące z pewnością, że warto odłożyć je na parę lat – albo i dłużej. Na przykładzie mini-pionówki Grosses Gewachs mieliśmy świetny przykład, jak wino z tego samego szczepu może się rozwijać i jak odmienne dawać aromaty, jak kwasowość może wpływać na postrzeganie i – wreszcie – to, co lubię najbardziej, że nasze zmysły są tak przyjemnie wadliwie i nie pozwalają nam zaszyć się w naszej strefie komfortu. Szukajcie win od naszych zachodnich sąsiadów, ale nie ograniczajcie się do Mozeli czy Rheinhessen. Sięgnijcie do Palatynat, a zwłaszcza po flaszki od Fitz-Ritter; organoleptycznie stwierdziliśmy, że warto.

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

1 komentarz:

  1. Fitz gościł również w Poznaniu gdzie zaprezentował trochę inne wina. Relacja pod linkiem:
    http://korekdegustuje.blogspot.com/2015/04/fitz-ritter-i-jego-portfolio.html .

    --------
    korekodwina.blogspot.com
    korekdegustuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń