Bywają takie dni, kiedy musisz otworzyć konkretne wino. I nic nie stanie Tobie na drodze - niedokończony projekt, perwersyjnie używający wiertarki udarowej sąsiad, deadline podgryzający niczym wygłodniały kot o brzasku, patrzący z wyrzutem z drzwi lodówki dawno temu wydrukowany i zapomniany plan treningów. A skoro wpis ten przybiera nuty niecodzienne niż zwykle, macie rację i wprawne oko. W swoje urodziny podzielę się z Wami wpisem bardziej osobistym niż szablonowym, co nie oznacza, że możecie przypiąć łatkę "ckliwy romantyzm" i zamknąć okno w przeglądarce.
fot. WineMike |
Niedawno brałem udział w wyjątkowej degustacji prowadzonej przez skromnego i nietuzinkowego człowieka, importera, w którego żyłach z pewnością płynie krew rodem z półwyspu Apenińskiego, choć jego korzeni należy upatrywać w kraju Warsa i Sawy. Piotr Chełchowski ze swoim wyczynowym projektem Krople wina od paru lat sukcesywnie wprowadza nowych producentów na nasz rynek, odświeża zapomnianych i sprawia, że odkrywam Włochy na nowo.
W upalny poranek zebrał on garstkę zapaleńców w odległej ideowo winiarni Wino & Friends. Nowoczesne wnętrza przykuły spojrzenia, ale nie pozwoliły odwrócić uwagi od tego, co było wtedy najważniejsze - opowieści oraz zawartości kieliszków. Cóż więcej pozostało, jak cierpliwe patrzeć na jeszcze suchy kieliszek leniwie napełniający się pierwszym winem..
fot. WineMike |
W latach pięćdziesiątych minionego wieku, kiedy triumfy święcili Frank Sinatra i Gene Kelly, a pies z kulawą nogą nie słyszał o Bee Gees, niejaki Giuseppe Inama zawierzył odmianie Garganega i poświęcił jej swoje życie. Miało to miejsce w regionie Soave Classico, który do dzisiaj pozostaje centrum upraw i zainteresowań rodziny Inama. Trudno jest nadać sens czemuś znanemu, wyświechtanemu, obeznanemu do tego stopnia, że staje się ono powszednie i codzienne, a nie nowatorskie, świeże, strącające tradycję z piedestału. Taka sztuka z powodzeniem udała się rodzinie Inama, a Wam życzę, żebyście niejednokrotnie próbowali tych win, gdyż są one dalekie od salonowego zadęcia i wiejskiego szaleństwa, a łączą co najlepsze z obu tych światów.
fot. WineMike |
Soave Classico 2015 (82 zł); tłustawe, nieco słonawe, przystępne, treściwe, dobra równowaga, odświeżające, melonowe, trawiaste, nieco gruszkowe.
fot. WineMike |
Soave Classico Vigneti di Foscarino 2014 (99 zł); obiecujący nos, pełen aptecznych nut, intensywnych niuansów, pluszowe, równa kwasowość, dobra równowaga, zielone usta, ale jako cecha, a nie wada.
fot. WineMike |
Vulcaia Sauvignon Blanc 2015 (93 zł); kamienne, mineralne akcenty, niepozorne, zrównoważone, miękkie i wymagające, czarny koń degustacji w ciemno z rozpoznawania szczepów. Wymykające się wszelkim podręcznikowym "zasadom" robienia Sauvignon Blanc, zdecydowanie na plus, pozwalające poszerzać horyzonty i wyciągać z tak wygodnej strefy komfortu degustatora.
fot. WineMike |
Chardonnay 2015 (89 zł); dyskretne nuty białych kwiatów, soczyste i dobrze zrównoważone, z czasem pojawiają się nuty mchu tuż po deszczu.
fot. WineMike |
Carmenere 2015 (89 zł); wyjątkowa niespodzianka, nuty aroniowo-borówkowe, dość pikantne, soczyste, dobrze ułożone, nie sposób pominąć czającego się zza winkla francuskiego ducha.
Skoro wpis urodzinowy to kontynuujemy klimat osobisty obiecany na wstępie. Nie siląc się na patos i górnolotne przemowy godne najlepszych prawników tuż przed ogłoszeniem skazującego wyroku, przyznam Wam szczerze, że były to jedne z najlepszych win bieżącego roku. Bez ściemy, wydziwiania, pokątnych znajomości i zakulisowego wciskania banknotów za pazuchę. Więcej takich win, czego sobie i Wam życzę.
Facebook - Wine Trip Into Your Soul
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz