Ubiegły rok upłynął pod znakiem egzotyczności (degustacja win brazylijskich), mnóstwa bąbelków (Franciacorta na Degustacji Galowej Magazynu Wino), ale też niedosyt spowodowany nieobecnością kilku ważnych imprez w kalendarzu (Gambero Rosso, które dla każdego winomana jest obowiązkowym spotkaniem z lwią częścią włoskich win, w tym także tych top label). Nieoficjalnie dowiedziałem się, że California Wine Tasting, organizowane co dwa lata przez firmę Trattoria, nie odbędzie się w przyszłym roku. Kryzys ma to do siebie, że prędzej czy później dotyka każdą dziedzinę gospodarki, a branża winiarska nie jest w tej materii odosobniona.
Do „pierwszych razów” degustacyjnych zaliczyć można z pewnością wydarzenie, które odbyło się w ubiegły poniedziałek w warszawskim hotelu Hyatt Regency (w tej samej Sali odbyła się degustacja win z Chile w marcu br., ale nie odbiła się echem w branży.) Mowa o Slovenian Wine Tasting – taste the diversity, jak zostało dumnie nazwana pięciogodzinne spotkanie z producentami, winiarzami, importerami i – oczywiście – ich winami.
Z czym kojarzy nam się Słowenia? Miłośnicy niekomercyjnego grania z pewnością jako przykład podadzą zespół Laibach (wykonujący szeroko pojętą muzykę ludową – również w nowszej odsłonie), fani białego szaleństwa użyją magicznego słowa Planica, gdzie na drugiej co do wielkości skoczni (Letalnica) na świecie święcił triumfy Adam Małysz. A wino? W mieście Maribor rośnie najstarsza na świecie winorośl „stara rtra”; ma ponad 400 lat i rocznie daje około 100 butelek wina (nawet winiarze z Prioratu ze swoim talentem do wytwarzania win z coraz mniejszej ilości gron z hektara byliby zdumieni).
Producent Radgorskie Gorice jako jedyny prezentował wyłącznie wina musujące. W rodzinnej Słowenii ma status legendy i najlepszego producenta win musujących. Pierwsze degustowane wino - Zlata nadgorska penina 2007 to 100% Pinot Noir lekkie, idealne na gorące popołudnia. Dobrze wypadł również Musecco (przewaga Welshriesling i Muller-Thurgau z domieszką Chardonnay i Furminta); nieoczywiste, konkretne i mocno mineralne. Klasę pokazał Brut Rose Extra Premium o nutach grzybnych oraz leśnej ściółki.
Dveri Pax, chyba najbardziej znany u nas słoweński producent win (głównie za sprawą Winomana), uzupełniał kieliszki degustujących sześcioma różnymi winami (wszystkie białe). Pax robi świetnie zrównoważone rieslingi, które swobodnie mogłyby konkurować z tymi mozelskimi. Moją uwagę przyciągnęły Sivi Pinot (Pinot Gris) 2010; mocno owocowy, ale mało zbalansowany i wspomniane rieslingi, oba ze świetnego rocznika 2009 – Renski (świeży, atakujący brzoskwiniami i dobrą kwasowością) oraz Renski „M” (dopracowana wersja poprzedniego wina, jednak oferująca bogatą paletę aromatów cytrusów, ciut kredowe).
Obojętnie nie można było przejść obok stolika Vinar Kupljen. Historia winnicy liczy zaledwie 19 lat, ale już zdążyła sobie wyrobić bardzo dobrą opinię. Ich Rumeni Muscat 2009 to świetna struktura i umiarkowana słodycz, natomiast Chardonnay PT 2007 to wino z późnego zbioru, w którym balans między słodyczą a kwasowością idzie w parze z aromatami świeżych brzoskwiń, moreli oraz papai.
W Słowenii z powodzeniem produkuje się także czerwone wina, których bardzo dobrym przedstawicielem jest Ludvik Nazaruj Glavina/Santomas. Jego Antonius Cabernet Sauvignon 2004 to wino, jakiego nie powstydziliby się najlepsi producenci z Kaliforni. Porzeczkowo-wiśniowy atak w połączeniu z przyjemnym, tanicznym finiszem daje degustującemu jasny przekaz, iż jest to wielkie wino.
Oprócz Cabernetów, które produkuje się na potęgę, triumfy ilościowe święci Refosc lub Refosco – endemiczny słoweński szczep, charakteryzujący się dużą kwasowością, zdecydowanie nie polecany do picia solo. Jedno z lepszych wydań Refosco zaprezentowała winnica Vinska Klet Cerne; Refosc Kvi 2008 daje wrażenie dużej kwasowości, ale i dość intrygującej mineralności w końcówce. W połączeniu z grillowanym mięsem lub serem pleśniowym (np. roquefort lub stilton) byłby z pewnością ciekawym doświadczeniem.
Słowenia z całą pewnością ma wiele do powiedzenia na winiarskiej mapie świata. Wina z kraju byłej Jugosławii tworzone są bardziej w stylu nowoświatowym z całą swoją zadziornością niż w stylu europejskim. I choć w swoim hymnie nie wspominają o żadnym szczepie ani winie – jak ich sąsiedzi zza miedzy – to nie można im odmówić uporu w dążeniu do zaistnienia w świecie winiarskim.
Hey! Rewelacyjnie piszesz... Duzo w tym faktu i pasji.
OdpowiedzUsuń