Nieprzebrane bogactwa Piemontu kryją w sobie bezmiar różnorodności; feerii gleb, mirażu pogody czy też mozaiki tradycjonalistów z modernistami. Do lamusa odchodzi krzywdzące przekonanie, iż Barolo jest z Marsa, a Barbaresco z Wenus; rzymski bóg wojny jest nęcąco łagodny i ciepły, a na wynurzonej z piany morskiej córce Zeusa unoszą się trujące opary siarki. Komu zaufać, gdzie kierować się przy wyborze wina? Stwierdzenie, że Barolo jest męskie a Barbaresco damskie jest próbą porównania dokonań Hendrixa i Slasha; żal odrzucić obu, ale wybranie któregoś z nich stanowi nie lada wyczyn.
W bezmiarze bemowskich bloków ulokowana jest niepozorna winiarnia „Pod Pretextem” w której postanowiłem zorganizować kolejną degustację w ciemno. Tematem był – jakże pocieszny i niepozorny, ale boleśnie realny obszar burzliwych rozmów zapaleńców – szczep Nebbiolo. I to nie byle jaki zakres szczepowy – zaproszeni sommelierzy i blogerzy winni mieli za zadanie rozpoznać w ciemno, czy dane wino apelacyjnie kwalifikuje się jako Barolo czy Barbaresco. Łatwe? Z pozoru pewnie, jednak w trakcie degustacji w ciemno niektórzy faktycznie zaczynają błądzić po omacku, opierając się wyłącznie na przypuszczeniach, sugestiach i domniemywaniach.
WineMike |
Zaczęliśmy od jeszcze nieobecnego na polskim rynku Cantina Rasore Torrato Barbaresco 2010, nieoczywistego, które nieźle rozwija się w kieliszku. Sporo aroniowych niuansów i majacząca gdzieś w tle beczka raczej nie pozostawiła złudzeń co do apelacji. Generalny odbiór wina uplasował się pomiędzy „gastronomicznie użyteczne” a „doskonałe do picia solo”.
WineMike |
Drugie wino - Frateli Oddero Barolo 2009 (Mielżyński – 185 zł) wywołało niemałe kontrowersje; nikt nie pokusił się o stwierdzenie, że jest to pozycja z Piemontu, a już na pewno nie Barolo czy Barbaresco. Co najwyżej obstawiano zwykłe Nebbiolo czy też Dolcetto od średniego lub słabego producenta. Niewiele dało się wywnioskować z dość chłopskiego nosa i rozwodnionych ust; padły stwierdzenie, że z pewnością wino przegapiło już swój szczyt przydatności do spożycia.
WineMike |
Zupełnie inaczej odebrane zostało Cordero di Montezemolo Monfalletto Barolo 2010 (Mielżyński – 189.50 zł), które – niby młode – jednak już teraz charakteryzuje się zgrabną koncentracją oraz tak pożądaną przez wszystkich winiarzy i konsumentów niemal idealną równowagą pomiędzy owocem, beczką i kwasowością.
WineMike |
Piemoncki klasyk, który obok producenta Gaja stawiany jest na równi w kwestii zasług dla regionu i promowania pojęcia „Barbaresco” w świadomości i kieliszkach konsumentów. Produttori del Barbaresco 2011 (Mielżyński – 137.80 zł). Nagromadzenie nut korzenno-fiołkowych nieźle zgrało się z równą kwasowością.
WineMike |
Następnie na tapet wzięliśmy Paolo Manzone Serralunga Barolo 2010 (13 Win – 132.25 zł); dyskretne, nieułożone, sugerujące, że nieco za wcześnie je otworzyliśmy. Sporo fiołkowych, ściółkowych i ziołowych nut zebrało się w tej włoskiej butelce.
WineMike |
Najdroższe wino degustacji - Prunotto Bussia Barolo 2006 (Centrum Wina/Winezja – 329 zł) zobligowało do zastanowienia się, czy za ceną zawsze idzie jakość? Dojrzałe Barolo, jednak z pewnością jeszcze nie w tak zwanym „szczycie”. Mądrze będzie odłożyć je jeszcze na parę lat do leżakowania. Spora koncentracja aronii, gorzkiej czekolady i przejrzałych czereśni.
WineMike |
Paolo Manzone Meriame Barolo 2010 (13 Win – 191.14 zł) - gigant i jeden z faworytów degustacji. Czy jedno słowo oznacza zmianę doznań podczas degustacji? W tym przypadku jak najbardziej. Zgrabnie rozwijające się w kieliszkach dawało fantazyjne nuty, które podsuwały świetną kwasowość i genialną strukturę.
WineMike |
Sporym zaskoczeniem było Villadoria Barbaresco 2011 (Kondrat Wina Wybrane – 93 zł). Mega-przystępne, nieprzesadzone i nie wydumane. Uczciwe Barbaresco w uczciwej cenie, bez patosu. Podczas degustacji przypomniał mi się rysunek Andrzeja Mleczki, na którym ojciec pokazuje synowi zdjęcie i tłumaczy –„Synu, to jest dupa i niech nikt tobie nie wmówi, że jest inaczej”. Może nie jest to jakieś wyczynowe i nieosiągalne Barbaresco, jednak stanowi świetną definicję tego, czego poszukujemy w Królowej Piemontu.
WineMike |
Azienda Agricola Cascina Valgrande Grasso San Stunet Barbaresco 2008 (Trezor Wines – 146 zł); Barbaresco pełną gębą! Wyczuwamy nuty fajkowe i przyprawowe. Zadziwia naturalna równowaga pomiędzy owocem a beczką. Kompleksowe, zgrabnie świeże i dające nadzieję na pokazanie pazura w przyszłości.
WineMike |
Nie ma co się oszukiwać, że Barbaresco poszło w odstawkę - z natarciem uderza Azienda Agricola Savigliano Mario Barolo 2011 (Trezor Wines – 164 zł); gęste, zrównoważone, podręcznikowo jeszcze nie ma prawa być soczyste, jednak teoria zwycięża nad praktyką.
WineMike |
Naturalnie musiała nastąpić próba zamieszania zaproszonych w głowach (i kieliszkach). Z uwagi na to, że Aglianico bywa nazywane Nebbiolo południa, właściwym było skierowanie się na chwilę do Kampanii i sprawdzenie Nativ Irpinia Aglianico 2013 (Trezor Wines – 59 zł). Dość ostre na początku z czasem uspokaja się i wygładza, upodabniając się do kuzyna z Piemontu. Nie ma co się oszukiwać, że Kampania jest nowym Piemontem, jednak stanowi idealną rekompensatę.
WineMike |
Last but not least - Viticoltore Mauro Molino Gallinotto Barolo 2010 (Centrum Wina/Winezja – 219 zł); sporo granatowych akcentów, nagromadzenie asfaltowych nut, słuszne taniny, sugerują, że najlepsze czasy ta butelka ma jeszcze przed sobą.
Lubię organizować degustacje w ciemno; białe, czerwone czy musujące - wszystkie one tracą, tudzież zyskują na pozbawieniu ich oczywistego bodźca - etykiety, która definiuje i uprzedza nas zanim jeszcze sięgniemy po kieliszek. Zmusza do zastanowienia się nad własnymi oczekiwaniami, wiedzą, doświadczeniem czy wreszcie postrzeganiem zawartości kieliszka.
Relacje zaproszonych:
Przegląd Gastronomiczny
Powinowaci
Winiacz
Pisane winem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz