Koniec roku zwiastuje różne dziwaczne zjawiska – przepowiednie
końca świata, noworoczne postanowienia czy też podsumowania mijających
miesięcy. Daleki jestem od ferowania wyroków, który autor/autorka bloga powinni
sobie dać spokój i zająć się szydełkowaniem. Każdy niech robi swoje, a im
większa różnorodność – tym lepiej. Niektórym widocznie trzeba za każdym razem
głośno komunikować „Uwaga – a teraz będzie ironia”, bo inaczej wezmą wszystko
na poważnie i – niestety – nie rejestrują tzw. beki, uważając, że żart powinien
być dosadny niczym cios obuchem w łeb. Marzy im się Jedyna Słuszna Strona WWW,
która serwuje Jedyne Słuszne i Prawowite Opinie. Ale nie ze mną te numery,
Brunner.
BricksOfWine |
Miniony rok nie był dla mnie pasmem festiwali winiarskich,
degustacji z winiarzami czy kolacji z winem. Zarysował się on w mojej pamięci w
zupełnie innym sposób. Wydarzeniem, które – nie wiedzieć czemu – zostało albo
specjalnie przemilczane, albo nikt nie przywiązał do tego wagi. Początek stycznia
– paryska redakcja Charlie Hebdo doświadczyła terrorystycznego ataku, a
Winicjatywa przypomniała o etykietach win zaprojektowanych przez członków zamordowanej redakcji. Zaledwie po dziesięciu
komentarzach zablokowano możliwość komentowania. Czemu? W kolejnym artykule miał
miejsce hejt na Biedronkę i wina z jej oferty i nikt niczego nie wyłączał, a
żółć wesoło lała się z monitora. Dlaczego?
W przypadku
blokowania możliwości wypowiedzi czytelnikom automatycznie stawiamy się ponad
nim. Jasne, są treści kontrowersyjne, ale to nie jest uczciwe podejście, coś
jak „dzisiaj was szanuję, możecie komentować, ale jutro już nie - bo nie chcę
waszych opinii na ten temat”. Nie lepiej zainwestować w moderatora, który
będzie usuwał komentarze niosące ze sobą szkodliwe treści? Naturalnie, że
lektura treści komentarzy może dać inne spojrzenie na artykuł, ale jako
czytelnik mam mieć zarówno prawo posiadania swojego zdania, jak i możliwości
jego wyrażenia. Nie przywilej, ale właśnie prawo. Od tego jest moderowanie
dyskusji, a nie blokowanie wszystkich.
BrianPaulNelson |
Potem miało – i nadal ma miejsce – sukcesywne organizowanie
przez autora tych słów degustacji w ciemno na różne tematy (rozpoznawanie szczepów, regionów itd.).
Wpisując w wyszukiwarkę bloga "blind tasting" lub "w ciemno" zapoznacie się z relacjami ze wszystkich dotychczasowych degustacji. Zaowocowało to zwiększeniem win do oceny i czasami organizowaniem wydarzeń
na długo przed zebraniem zaproszonych przy kieliszkach. A goście byli – i będą –
nieprzypadkowi – blogerzy winiarscy, sommelierzy czy też dziennikarze. Znakomita
część z nich po każdej degustacji w ciemno zamieszczała krótsze bądź dłuższe
relacje z mojego wydarzenia, co zawsze motywuje mnie do starania się jeszcze
bardziej. Miałem okazję do poznania wielu nowych importerów, producentów i
pasjonatów wina, którzy kibicują mojemu projektowi. Obcy ludzie zaczęli mnie wspierać i gratulować - tego nie sposób nie docenić.
Obserwując wiele dyskusji w sieci coraz częściej wątpię w logiczne rozumowanie części bywalców internetu. Liczy się, żeby komuś dowalić, zjechać prywatnie, unikać merytoryki i kliknąć „wyślij” z osobliwą dumą dobrze spełnionego obowiązku. W imię czego? Szkoda, że nie mając tacy osobnicy odwagi powiedzieć sobie w oczy takich spraw, tylko przy okazji wspólnej degustacji jest uciekanie wzrokiem i tzw. długa w inny kąt sali. Zawsze znajdą się hejterzy dla których obrzucanie błotem i wycieranie sobie gąb frazesami będzie środkiem i celem samym w sobie. Ale smutno patrzeć, jak autor wrzuca literalny badziew a reszta to bezmyślnie udostępnia i linkuje. Generalnie nie uznaję czegoś takiego jak prowokacja, ale kiedy podawane są nieprawdziwe i pozbawione logiki argumenty to słusznie jest się przeciwstawić, bo w takim przypadku brak reakcji oznacza niemą zgodę.
Krakowski bloger, któremu niestraszne są błędy interpunkcyjne i składniowe, kreujący się na Winnego Kuratora (doskonale znamy żeńską wersję, równie nieudaną) pokusił się o podsumowanie mojego bloga w osobliwy sposób. Stanowi to doskonały przykład kompletnego nierozumienia czytanych treści i wyciągania błędnych wniosków, co więcej – tworzenia błędnych założeń, które nie mają żadnego logicznego uzasadnienia w rzeczywistości. Niestety, nie tędy droga.
Nigdy nie zapominajmy o najważniejszym – płynięciu pod prąd i
byciu sobą. Jakby posiadacz konta na Allegro przejmował się
kilkoma negatywami w morzu pozytywów - szkoda czasu.
Facebook - Wine Trip Into Your Soul
Widać Michale nie mam wystarczająco dużo inteligencji by zrozumieć co w winnych blogach piszczy. Bywa, są ludzie mający większe problemy. Przetrwam,tym bardziej , ze mam w tym moim trwaniu całkiem miłe towarzystwo własnych błędów interpunkcyjnych i ortograficzno-gramatycznych. Tobie z kolei więcej dystansu do swojej osoby życzę.
OdpowiedzUsuńP.S. Chyba jednak na Winnego Kuratora sie nie kreuję.
P.S. 2 Wiem, że brak nagrody w konkursie bardzo cie zabolał, ale już pora sie otrząsnąć i iść dalej.
P.S. 3 Dobrego Nowego Roku Życzę.
Irku, nie dogadamy sie w ten sposob. Dyskusja nie moze opierac sie na wyimaginowanych zalozeniach. Opieramy sie na tym co tu i teraz, a nie na 'wydaje mi sie'. Luzu mam duzo, moge sie podzielic. A jesli sadzisz, ze brak jakiejkolwiek nagrody na mnid jakos wplynal to wychodzi na to, ze znasz mnie lepiej niz ja sam. A to pozostawiam bez komentarza. Rowniez najlepszego w 2016.
UsuńJeszcze drobiazg bo mi umkło ( tak wiem powinno być umknęło, ale umkło dla mnie brzmi lepiej).
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam projekt Winnej Kuratorki był projektem komercyjnym, u mnie nie ma komercji ja napędzam sie pasja, dlatego nie muszę utrzymywać wzorowych kontaktów z branżą i dlatego nigdy nie napisał bym o sobie
"Miałem okazję do poznania wielu nowych importerów, producentów i pasjonatów wina, którzy kibicują mojemu projektowi." Powiem więcej, jeżeli jakiś importer będzie mnie nienawidził, bo mu etykietę zjechałem to będzie dla mnie powodem do dumy! Wysoko sobie cenie własną niezależność, tylko ona daje mi możliwość publikowania WŁASNYCH poglądów, a te nie są jak milion dolarów i nie muszą podobać sie każdemu.