niedziela, 21 lutego 2016

Żółta kartka dla dyskontów


W branży mamy wielu graczy - wieloletnich gigantów, kolosów na glinianych nogach, łakome degustacyjne koty czy też szare myszki z nadzieją na stanie się sierściuchem. Wszyscy biorą udział w rozgrywce, jednak niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy. Wielcy dyktują swoje opinie małym, jednak rzadko im to wychodzi. Nawet nie zauważą, kiedy otrzymają pierwsze ostrzeżenie. Bo kiedy minął karnawał i ostatki, coroczny zastój w branży odchodzi w niepamięć, a nadszedł czas na przyznanie żółtej kartki. Niechlubne "odznaczenie" otrzymują... dyskonty. 

NY Daily News

A powód jest dość prozaiczny - oferowanie produktów, które nie są dostępnie w ich sklepach. Albo wrzucanie do katalogu informacji "dostępne w wybranych punktach sprzedaży". Sztuczne naganianie klientów; i pozamiatane - wszyscy łykną takie coś. Czy aby na pewno? Oznacza to, że wino/wina mogą być obecne jedynie na degustacji organizowanej przez dyskont lub trafić wyłącznie do paczek rozsyłanych do blogerów. I w ten sposób zwykły Kowalski interesujący się winem nie ma szans na spróbowanie opisywanej pozycji i wyrobienie sobie opinii. Niestety, nie tędy droga. 

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie (fot. Zbigniew Paweł Kawalec)

Pół biedy, jeśli wino jest niezłe, ale nie ma sposobu, żeby je kupić. Odznaczenie Orderem z Ziemniaka i Nieustającą Wtopą jest oferowanie jakiegoś "wyczynowego" wina (Moet w Żabka/Fresh Market) po niskiej cenie, jednak zupełnie niedostępnego. Innym przypadkiem jest sytuacja z podbieraniem etykiet znanemu importerowi, na przykład Mielżyńskiemu - Phelan Segur (przed Lidla) czy Van Zellers (przez Biedronkę). O ile tę drugą rzeczywiście można było zakupić w wąskiej części sklepów to pierwszej można było poszukiwać równie skutecznie niczym szukał człowieka Diogenes z latarnią w słoneczny dzień.

Obiekt westchnień fot. WineMike

Będziemy zatem czekać pod dyskontami na ich otwarcie, dzierżąc katalogi i polując na upatrzone pozycje jak ludzie z nadmiarem wolnego czasu czatujący nocami na ulicy w celu dopchania się do butów Kanye Westa? Szczerze wątpię.

1 komentarz: