poniedziałek, 5 lutego 2018

Magiczna granica: wina powyżej 100 zł - relacja

Słyszeliście kiedyś o Filarach Stworzenia? Chodzi o zdjęcie wykonanie teleskopem Hubble'a, które bywa nazywane kolebką gwiazd. Bajeczne chmury pyłu i gazu przypominają zachwycającą podwodną roślinność lub wyciągniętą dłoń. Ten fantastyczny obraz jest nieprzerwanie formowany, rozświetlany i niszczony przez promieniowanie okolicznych gigantycznych gwiazd. Przyznacie, że słaby to ma związek z winem, ale właśnie o tym pomyślałem, kiedy w mojej głowie zakiełkował pomysł na panel z winami powyżej 100 zł. Rozchodzi się o zero, które stanowi 50% wyświetlania tego tekstu w kodzie binarnym, który obok jedynki stanowi niezmącony strumień danych - każde zdjęcie i tekst są tylko ciągiem zer i jedynek. A czy jest jakaś znacząca różnica pomiędzy winem za 10, 100 i 1000 zł poza zerami? Jaką wartość ma zero? Może się kazać, że zero ma wartość dodatnią, kiedy drogie wino nam smakuje i tym samym sprosta naszym oczekiwaniom. Ale też wartość może być ujemna, kiedy zachłyśniemy się ceną, a zawartość kieliszka zejdzie na dalszy plan. Degustując w ciemno unikamy zniekształcenia poznawczego, kiedy ładna lub brzydka - wedle uznania - etykieta potrafi przesądzić o zakupie wina lub jego odbiorze.

Nowa destynacja nad Wisłą, fot. Andrzej Staniszewski

Nowy rok to nie tylko postanowienia, plany i cele. To również poszukiwanie nieznanego, rzucanie się na głęboką wodę i odkrywanie nowych doznań. Nie inaczej było z wyborem miejsca na pierwszą w tym roku degustację w ciemno. Oczywistym było, że zmagania z niewiadomym odbędą się premierowo w Winsky Wine'n'Whisky Bar. Miejsce, dobór win i potraw stanowią przemyślany, autorski projekt Moniki Frendl - sommelier, członkini Stowarzyszenia Kobiet i Wino, prowadzącej również Wine Guide. Niezwykle skromna, ale jednocześnie świadoma potencjału położonego niepozornie nad Wisłą wine-baru, nie tylko wyraziła chęć współorganizacji degustacji, ale również entuzjastycznie brała w niej udział i udowodniła, że właścicielka, degustująca i zajmująca się Gośćmi lokalu zarazem, niemal do perfekcji opanowała bilokację.

fot. Andrzej Staniszewski

1. Inama Vigneto du Lot Soave Classico 2015 (Krople Wina - 219 zł); od razu wiedziałem, a myśl ta udzieliła się pozostałym przy stole: otwierając tę butelkę akurat teraz nie sposób było pozbyć się uczucia, że bez zapowiedzi wtargnęliśmy do pracowni malarza, który właśnie tworzył swoje dzieło, a na widok intruzów posłał im, czyli nam, gniewne spojrzenie i kazał zamknąć drzwi z drugiej strony. Ale niektórzy dostrzegli potencjał podczas tej chwili - uwodzące miodowo-orzechowe nuty, intensywnie utlenione, zastanawiająco mineralne, nieco kremowe, jednak dość nieuczesane, nieujarzmione, przy czym stanowi idealny dowód na to, żeby kolejną butelkę z tego rocznika otworzyć za pięć lat. A co będziemy się ograniczać?

fot. Andrzej Staniszewski

2. Alessandro di Camporeale Catarratto 2015 (Krople Wina - 110 zł); sól, moi drodzy, wszędzie sól! Nie inaczej było z autochtoniczną odmianą z Sycylii. Choć w aromatach nie sposób pozostać obojętnym wobec hedonistycznych niuansów białych kwiatów i skórki cytrynowej to usta windują nas gdzieś pomiędzy chmury wraz z pikantnymi akcentami, intensywną mineralnością oraz nutami krzemienia. Pojawiło się nawet hasło z którym jak najbardziej się zgodziłem, że podczas degustacji miało się całkiem realne wrażenie "lizania mokrego kamienia". Inteligentne wino, mądrze wyważone i pobudzające wyobraźnię.

fot. Andrzej Staniszewski

3. Mitolo GAM Shiraz 2013 (Wine Avenue - 119 zł); wobec jedynego zakręcanego wina podczas tego wydarzenia miałem specjalne wymagania. Nie tylko z uwagi na zmianę barwy w kieliszku, ale również sposób zamknięcia, przez prawie 5 lat skrywający zawartość przed światem. Wszelkie obawy był niesłuszne, a oczekiwania zostały spełnione z nawiązką. Niemal otumaniające nuty tytoniu, ziemiste, konfitury wiśniowo-truskawkowej, gorzkiej czekolady, eukaliptusa, cedru, wanilii, podsuszanych śliwek. Bezczelnie odważne, nie pozostawiające wątpliwości, a przy tym kusząco miękkie i łobuzerskim uśmiechem zapraszające po kolejny kieliszek.

fot. Andrzej Staniszewski

4. Dante Rivetti Barbaresco Bric'Micca 2012 (Wine Avenue - 129 zł); podobno otwieranie tak młodego Barbaresco powinno być karalne, jednak żaden przedstawiciel apelacji nie dotarł do nas tamtego wieczora. Jasne, że tak niedorosłe wino ma prawo być niedojrzałe, nieokrzesane i nie-gotowe - i takie też było. Jednak nuty fiołków, czerwonych owoców, cynamonu, świeżo zmielonego czarnego pieprzu i goździków pod batutą diabelsko intensywnej taniny uspokoiły i zapewniły, że to zaledwie kolejny etap w rozwoju i błędem byłoby skreślanie go w tym momencie, kiedy farba na płótnie dzieła jeszcze nie wyschła.

fot. Andrzej Staniszewski

5. Inama Carmenere Piu 2014 (Krople Wina - 110 zł); zapomnijcie o archetypie chilijskiego Carmenere, mniej sławnej wersji z Francji, bo ten zawodnik nie przypomina żadnego z nich. Finezyjne i wyważone ze wsparciem Merlota, dostarcza natłok malinowo-poziomkowych wrażeń. Mnóstwo nut zielonej papryki, nieco łodygowe i nie sposób pozbyć się wrażenia, że przy tak intensywnym owocu brakuje nieco kwasowości, która spowodowałaby kolejne zachwyty. U fanów przytłaczająco owocowych win spowoduje nieprzespane noce z wrażenia, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości.

fot. Andrzej Staniszewski

6. Casa Rojo "Maquinon" 2016 (Red Nose – 159 zł); ledwo nalałem wino do kieliszków, a już słyszałem głosy zebranych, że "nad tym winem unosi się duch wina naturalnego". Niesamowicie gęste, dosłownie nabite nutami likieru wiśniowego, gorzkiej czekolady, mięty, jeżyn, jagód, a przy tym harmonijne z mądrze zastosowaną beczką. Niemęczące i jednocześnie motywujące do zastanowienia się nad zawartością kieliszka i ewolucją. Mimo nagromadzenia tylu aromatów i smaków jest zaskakująco przyjazne. Priorat w najlepszym wydaniu. I czai się tutaj trochę zwierzaka, więc mamy komplet.

fot. Andrzej Staniszewski

7. Fattoria dei Barbi Brunello di Montalcino 2012 (Lidl Polska - 129 zł); czyste, niemal potoczyste, napakowane nutami rozmarynu, fiołków, tytoniu, białego pieprzu, creme de cassis, suszonych ziół z jedwabnymi taninami, które zdają się nie mieć końca. I tutaj o ściany czaszki obija się myśl - skoro już teraz jest świetne to czy jest sens trzymać kolejne butelki na lata? Chyba każdy musi sobie sam odpowiedzieć na to pytanie, bo - jak doskonale wiemy - każda butelka jest inna. Ale zawsze warto rozwijać się i uważnie obserwować, jak wino ewoluuje... bądź nie, bo najlepsze było w momencie otwarcia.

fot. Andrzej Staniszewski

8. Cuvelier Los Andes Coleccion Mendoza 2012 (Mielżyński - 127,50 zł); i tutaj na ring wszedł zawodnik wagi ciężkiej, który postanowił, że mistrzowskiego pasa nie odda bez walki. Argentyński kupaż nikogo nie zawiódł - Cabernet, Syrah, Merlot i Malbec, fantastyczny kwartet, który pogodził wszystkich w uznaniu. Solidne, ale nie ciosane, dobrze zbudowane, ale bez sterydów, gibkie, ale w żadnym wypadku miotające się. Szczere i bezkompromisowe, stanowi niezbity dowód na talent winiarza do tworzenia kupaży.

fot. Andrzej Staniszewski

9. Chateau de Valandraud "Virginie de Valandraud" Saint-Emilion Grand Cru AOC 2015 (Lidl Polska - 149 zł; wieczór zamykał iście wyczynowy przedstawiciel wspaniałego regionu - Bordeaux, który spędza sen z powiek rzeszom winomanów na całym świecie. Druga etykieta znanego producenta, która doskonale poradziła sobie z wyzwaniem. Ziołowe, ziemiste, nuty liści laurowych, wielowarstwowe i wymagające, nabierające intensywności i charakteru po odstawieniu kieliszka na parę minut. Czasami wina są tak intensywne, ale nie ciężkie, że mówi się o krojeniu ich nożem i nie inaczej jest w tym przypadku.

Pokonaliśmy 9 przystanków wychodzenia ze strefy komfortu, efektu halo, dobrodziejstw i obaw degustacji w ciemno. Każde wino miało równe szanse, chociaż jedne warto było zdegustować solo, bo doskonale wiemy, że inaczej odbieramy wino, które degustujemy jako jedyne, a inaczej, gdy jest którymś z kolei. Wszyscy zaproszeni fantastycznie poradzili sobie z zadaniem ocenienia, czy dane wino jest warto 100 zł i więcej. Zażartym dyskusjom, wygłaszanym racjom, kiwaniom głowami z niedowierzania lub zachwytu zdawało się nie być końca. Każdy zdawał się być cząstką czegoś wspaniałego, kiedy tak zawzięcie notowali, oceniali i krytykowali zawartości kolejnych kieliszków.

Degustowaliśmy w Winsky Wine'n'Whisky Bar.

Degustowali:
Sebastian Bazylak (www.zdegustowany.com)
Izabela Popko (www.raportzwin.wordpress.com)
Paweł Grotowski (www.powinowaci.pl)
Małgorzata Partyka (www.enowersytet.pl)
Andrzej Staniszewski (www.trzykolorywina.com)
Monika Frendl (Wine Guide, Stowarzyszenie Kobiety i Wino oraz właścicielka miejsca degustacji - Winsky Wine'n'Whisky Bar)
Robert Szulc (www.winiacz.com)
Dominika Bień (www.noziwidelecblog.com)
Emilia Grabowska (Stowarzyszenie Kobiety i Wino)
Michał Grabowski (Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych)

Relacje zaproszonych (tutaj będą pojawiać się linki do kolejnych relacji!):

Andrzej "TrzyKoloryWina" Staniszewski - Magiczna granica czyli wina powyżej 100 zł. Degustacja w ciemno.

Izabela "Raport z win" Popko - Magiczna granica - 5 butelek za więcej niż 100 zł 

Robert "Winiacz" Szulc - Jak smakują wina powyżej "stówki" za butelkę?

Sebastian "Zdegustowany" Bazylak - Czy 100 zł otwiera bramy do winnego raju?  

Dominika "Nóż i Widelec" Bi - Gdzie leży granica?

Enowersytet - Magiczna granica?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz