poniedziałek, 12 lutego 2018

Winne Wtorki - cały ten Walenty

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Walentyki to czas żniw dla restauratorów, którzy podczas wymykającego się prawom logiki i rozsądku święta zacierają dłonie na zysk z tej fantastycznej utopii, która każe posłusznym zombie rezerwować stoliki w upchanych salach, licząc na tzw. intymność, nieprzerwanie relacjonujących przebieg spotkań w social media. Sklepy z winem kuszą zestawami dla par w których nie może zabraknąć niesprzedawalnego rose (tak, tak) i nieodzownego musiaka, często trafiają się również półsłodkie potworki, a wszystko obowiązkowo okraszone czekoladkami, cukierkami, pralinkami, lizakami, wężem na kółkach i misiem w stroju klauna z bazaru.. Kiedy pojawiła się propozycja wzięcia udziału w doborze wina na to kapitalistyczne-święto-konsumpcjonizmu (no co!) nie zastanawiałem się ani chwili. Zwłaszcza, że od kilku tygodniu w kolejce do otwarcia czekała pewna butelka..

fot. WineMike

Dwudziestotrzyletnia Rioja to nie przelewki - gości w moim kieliszku równie często co afrykański blues w głośnikach, więc do tematu należy podejść tylko ciut chowając sarkazm i podśmiewajki. El Coto De Roja, żywa legenda regionu, która rzadko kiedy zawodzi, dała światu cichego bohatera - Coto de Imaz, zwane przeze mnie pieszczotliwie wymazem z kota. Stuprocentowe Tempranillo, zabutelkowane w 1995 r., cierpliwie poczekało kilka lat w kraju paelli, żeby opuścić kontynent i wyglądać na Gran Canarii poszukiwacza, który powróci z nim na kontynent, nad Wisłę, aż wreszcie w miniony weekend doczekało się otwarcia, niechętnie umościło się w dekanterze, a po dwóch godzinach...

Przewartościowujemy całe to tzw. święto, podczas którego więcej znaczy lepiej, więcej cukru znaczy być w temacie, więcej wydanych pieniędzy świadczy o sile uczucia. Chomikujemy musiaki, słodziaki, stare wina tylko po to, żeby pomiędzy jednym a drugim łykiem utwierdzić się w przekonaniu, że to-jednak-nie-to. Dlaczego? Pewnie dorabiamy ideologię do magii chwili, mgiełki romantycznego uniesienia z którego socjobiolodzy śmieją się przy jakimś pilsie. Jesteśmy tylko zwierzakami i na siłę dorabiamy sens i drugie dno do tych obszarów życia, które mają tę śmieszną właściwość, że im bardziej je analizujemy, tym więcej ich nam umyka.

..stała się rzecz dziwna. Wszystko wokół ucichło, za oknem koliber przysiadł na gałęzi, z zaciekawieniem przypatrując się parze, która sączyła Rioję-made-in-the-90's, a po chwili zaczął prószyć śnieg, ptaszek gdzieś odleciał, pomieszczenie zaczęły wypełniać aromaty stajni, suchej ziemi, liści, borówek i porzeczek. Ściany niemal zaczęły się kruszyć od intensywności zwierzęcych akcentów, duszno zrobiło się od wrażeń, przemyśleń, uwag i ripost. Całość utonęła w cudownej kwasowości, kuszącej prostotą i dopełnionej smukła taniną, odprężającą i pewną. Dlaczego czekać z otwarciem wina na tzw. specjalną okazję? Nie wystarczy nam, że jesteśmy właśnie tu i teraz?


Relacje odważnych: 

Italianizzato - Wino dla zakochanych

Blurppp - Marsala! Czy nada się na Walentynki?

Nasz Świat Win - Aromatyczne Moscato na Walentynki

Winiacz - Amorki = bąbelki?

Winne okolice - walentynkowy musiak od Puklavec & Friends

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz