Usłyszeliście
kiedyś określenia "półsłodkie" albo "półwytrawne"? Z pewnością dotarły
do Was te nic nie znaczące zwroty. Nie rażą one, jeśli zaraz są
poprawiane, jednak jeśli dojdzie do stwierdzenia "lubię półsłodkie i
półwytrawne" to mamy problem. Czemu? Ponieważ w ogóle nie określa to
stylu wina, a więcej mówi o osobie je wypowiadającej. Za dużo razy
słyszałem zdania typu "wino tyle kosztowało - oby było słodkie!".
LoveToKnow |
Zawsze możemy sięgnąć do kart technicznych danego wina i może się okazać, że zawiera ono więcej-lub-mniej cukru niż się spodziewaliśmy. Z cukrem w winie jest podobnie jak z temperaturą - czym innym jest ta wyrażona w stopniach Celsjusza lub Fahrenheita, a czym innym temperatura odczuwalna. Zachodzi taka sytuacja, iż wino będzie miało niewiele cukru resztkowego, co w połączeniu z małą kwasowością spotęguje pierwszy składnik i będzie ulepkiem. Nie wszystko jest tak kolorowe i proste jak w konwencji od Kabinetta do TBA. Półsłodkie-półwytrawne z pewnością stanowi zmorę sommelierów wobec klientów, którzy ciągle uważają Gewurztraminera za słodkie wino!
ChrissSuff |
Półwytrawne? Niby odpowiednik delikatnego,
zwiewnego, szczupłego? Moi mili - zatem Pinot Noir jest półwytrawny, a
ten niebeczkowany? Kompot jak się patrzy! I co z tego, że apelacja,
rocznik czy limitowana produkcja? Dorzućmy jeszcze zaporową cenę i mamy
idealny obiekt do żartów. Dacie wiarę, że masy skreślają Barolo, Malbeki
czy też Shirazy właśnie z uwagi na brak "oczywistych" słodkich nut? Przyjemniej być w
strefie komfortu i nie dawać się z niej wyciągnąć..
Facebook - Wine Trip Into Your Soul
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz