Stare przysłowie mówi, że jeśli jest za dobrze to komuś na pewno jest źle. Weźmy na przykład wino. Tytuły i wnioski płynące z niektórych artykułów pozwalają sądzić, że autor lub autorzy byli pod wpływem nielegalnych nad Wisłą rozweselaczy. „Wino powoduje raka”, „Wino zamiast siłowni”, „Wino zabija” i – moje ulubione – „Wino uzdrawia ślepe myszy”. Warto prześledzić historię wina w kontekście naszego zdrowia.
W 3150 p.n.e starożytni Egipcjanie używali wina jako składnika leków; mieszali je z balsamami, kolendrą, szałwią czy też żywicą. Podobne mieszanki – według przekazów – leczyły całe spektrum schorzeń – od problemów gastrycznych do opryszczki. Sporo później, bo w 500 r. p.n.e. niejaki Hipokrates zalecał picie wina jako element zdrowej diety i polecał dezynfekować nim rany, podawać kobietom w bólach porodowych czy też jako zbawienny środek dla cierpiących na biegunkę. Arnaldus de Villanova w 1309-11 pracował nad dziełem „Liber de Vinis”, które w oczywisty sposób uznaje wino za lek na niemal wszystkie ludzkie bolączki; poprawia złą cerę oraz umniejsza demencję.
Vinaspora |
W 3150 p.n.e starożytni Egipcjanie używali wina jako składnika leków; mieszali je z balsamami, kolendrą, szałwią czy też żywicą. Podobne mieszanki – według przekazów – leczyły całe spektrum schorzeń – od problemów gastrycznych do opryszczki. Sporo później, bo w 500 r. p.n.e. niejaki Hipokrates zalecał picie wina jako element zdrowej diety i polecał dezynfekować nim rany, podawać kobietom w bólach porodowych czy też jako zbawienny środek dla cierpiących na biegunkę. Arnaldus de Villanova w 1309-11 pracował nad dziełem „Liber de Vinis”, które w oczywisty sposób uznaje wino za lek na niemal wszystkie ludzkie bolączki; poprawia złą cerę oraz umniejsza demencję.
IscienceTimes |
Przez kolejne sześćset lat nasz ulubiony napój jest popularny wśród zaleceń lekarskich, zwłaszcza, kiedy postępuje galopująca urbanizacja i czysta woda jest na wagę złota. W XIX wieku dodawanie wina do wody lub po prostu zastępowanie jednego drugim, stało się popularną metodą „oczyszczania” wód publicznych. Pod koniec lat siedemdziesiątych minionego wieku następuje zdecydowanie zwiększenie zainteresowania winem. Wtedy właśnie ma miejsce słynna degustacja paryska, a USDA opublikowała przełomową tabelę zawierającą wyłuszczenie czegoś, co dzisiaj nazywamy świadomym odżywianiem.
Madievalist |
W 1988 roku w New York Timesie ukazuje się artykuł, który jednoznacznie łączy czerwone wino z migreną, a to na skutek większej ilości kwasów niż na przykład w wódce, co powoduje refluks. Za to trzy lata później wyemitowany został przełomowy odcinek programu „60 minutes”, dzięki któremu określenie „francuski paradoks” zaistniało w świadomości wszystkich. Pokrótce chodziło o fakt, iż Francuzi posiadając diety bogate w tłuszcze nasycone uzupełniają je sporą ilością wina, co w efekcie wpływało na ich dłuższe życie i zwiększenie obecności „dobrego cholesterolu” we krwi.
VinoItalia |
Niecały rok później szereg badań wykazał, że zagrożenie wynikające z picia wina mogą być większe niż korzyści, a to z uwagi na fakt, że zawiera ono mniej alkoholu niż wódka czy whisky, co sprawia, że chętniej i częściej sięga się po kieliszek. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać – w 1995 r. duńscy naukowcy wykazali, że ci badani, którzy pili cztery kieliszki wina dziennie w 49% przypadków żyli dłużej niż pijący wina mniej lub niepijący go wcale. W 1997 r. dość odważnie wysnuto wniosek, że czerwone wino może powstrzymać raka. Dwa lata później, w przededniu nowego millenium, pojawiła się kontrowersyjna opinia chętnie powtarzana w różnych środowiskach, że wina z Bordeaux są najzdrowsze na świecie, a Duńczycy ponownie utwierdzili świat w przekonaniu, że wino to jest to; zmniejsza ryzyko udaru o 30%, a osoby pijące wino generalnie odżywiają się zdrowiej niż inni.
Co zmieniło się po 2000 roku? O tym w kolejnej części, która ukaże się już na dniach.
źródło: www.bonappetit.com
Facebook - Wine Trip Into Your Soul
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz