Degustujecie w ciemno? Organizujecie albo bierzecie udział w takich wydarzeniach? Czy warto ryzykować pomyłkę i zgadzać się na udział w takim przedsięwzięciu? Jeśli na wszystkie pytania odpowiedzieliście twierdząco - ten tekst jest dla Was. Jednak nie będzie to instrukcja krok po kroku jak zorganizować degustację z niewiadomymi winami. Przedstawię 4 najpoważniejsze błędy, jakie mają związek z degustacjami w ciemno. Gotowi?
WineHouseBlogger |
1. Kieliszki - organizator, jeśli degustuje wina z zaproszonymi, powinien używać tego samego szkła co wszyscy zebrani. To nie jest miejsce na wypasiony i specjalnie profilowany kieliszek, chyba, że reszta również takie dostanie.
2. Przelewki - zawsze unikać przelewania win do innych butelek, żeby zmylić degustatorów. Rzetelność staje wtedy pod znakiem zapytania.
3. Brak wyznaczonego celu - czego szukamy? Identyfikujemy szczep? Znajdujemy średnią pomiędzy ceną a jakością? Charakterystyki terroir? Ustalenie tego na początku usprawni degustację i wyeliminuje niejasności.
4. Porządek? Dbałość o ład degustacji - każdy ma tyle samo czasu na zwięzłą wypowiedź, która podsumuje tok myślowy każdego z gości.
Vresp |
Bonus nr 1.
Przed wszystkim różnorodność! Na panelu poświęconym nowozelandzkim Sauvignon Blanc wpleść pozycje z Chile, Australii, a nawet wrzuć Sancerre albo Pouilly-Fume. Rozpoznają? Jak najdalej od nudy!
Bonus nr 2.
Nie wszyscy krytycy czy blogerzy ochoczo przyjmują zaproszenia na degustacje w ciemno. Ryzyko pomyłki zawsze istnieje, a niektórzy nie mogą sobie nawet na to pozwolić. Mogłoby się okazać, że nie rozpoznają ostatnio opisywanego przez siebie wina albo słynnego Karola - i co wtedy? Ano nic - nikt przecież nie ma patentu na nieomylność, a nie można popełniać błędów nawet nie próbując.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz