Najwyżej, najdalej, najbardziej stromo, w okolicy regionów ciągłych walk zbrojnych – położenie winnic na świecie zadziwia, bądź szokuje. Może również wprawić w niemy zachwyt i szczękopad. Mowa o Etnie, bez zadęcia określanej niepowtarzalnym obszarem upraw winorośli na świecie. Właśnie tam ziemię w butelkach zamyka Benanti.
Rubin Photography |
Tamtejsza gleba to istna mozaika. Krwiste wina odnajdziemy na terenie Europy kontynentalnej na glebach mających swe wulkaniczne źródła (hiszpański Priorat, portugalskie Douro czy też francuskie Morgon). Pumeks i tuf dają winiarzom pole do popisu przy produkcji win białych w Alzacji oraz węgierskich Somlo i Badacsony. Etna skupia wszystkie te mieszanki gleb wzbogacone o rasowe gleby wulkaniczne. Nie dziwota więc, że katański biznesmen – Giuseppe Benanti, dostrzegając potrzebę odnowy na wyspie postanowił w trakcie konsultacji z agronomem Salvo Fotim nadać marce nowy kształt. Za początek owej rewolucji uznaje się 1988 r., kiedy to Etna wzdłuż i wszerz skorzystała z pionierskich rozwiązań Benantiego: bezkompromisowy podział na stal nierdzewną dla białych odmian i beczki dla czerwonych. Nie można mu odmówić uporu w dążeniu do celu – żadnych Shirazów czy Chardonnay – wyłącznie lokalne szczepy.
Za sprawą Piotra Chełchowskiego osiem blasków winnicy Benanti zamigotało pochmurnym popołudniem w designerskim lokalu Tamka43 położonym na stołecznym Powiślu. Dzielnie oratorsko wspierał Piotra man from Etna – export sales manager Benanti – Agatino Failla. Inicjator całego wydarzenia niedawno powołał do życia projekt Krople Wina w którym co prawda dotychczas nie jest dostępnych mrowie win, jednak pozbawiona ona jest butelek przypadkowych, win-zapychaczy oraz „dedykowanych dla gastronomii”.
Suche kieliszki szybko zapełniły się bielą – nieśmiałym Bianco di Caselle 2012 (69zł); dyskretny słono-kamienny nos, nieco mineralne usta, pluszowe, średnio intensywne, nieco pikantny finisz, zwiewne oraz morskim Pietramarina 2009 (170 zł); limonkowy nos, oczywiście mineralny z wysoką kwasowością, w ustach nagromadzenie słonych nut, dobra równowaga, średnie w długości i intensywności, jednak zaskakująco świeże z soczyście zaznaczonym alkoholem.
fot. WineMike |
Czerwoną serię otworzyło przyjazne Nerello Cappuccio 2010 (110 zł); intensywne nuty kakao w proszku, nieco czarnego bzu, dość pikantne usta, nieco narzucające się procenty, które wraz z kręceniem kieliszkiem zdają się ulatywać zastąpione przez zwartą kwasowość. Czyste Nerello Mascalese 2009 (110 zł); stonowane grafitowe akcenty, dość intensywna aronia i suche liście. Skojarzenia z Nebbiolo są jak najbardziej właściwe. Mamy tutaj dość ostrą beczkę, jednak generalnie nadal jest to młodziak i horyzont jego starzenia jest spory. Szczere Rosso di Verzella 2012 (69 zł); kompotowy nos, który wynagradzają świeże akcenty borówek, szybko zastąpione przez wszędobylskie procenty. Po paru minutach powracają majaczące gdzieś w tle owocowe niuanse, choć określenie „suche” również do tego wina pasuje. Entry level? Naturalnie - tylko rozpoczynający się od sufitu.
Bezkompromisowe Rovitello 2010 (170 zł); przesoczyste, ziemisto-wędzono-śliwkowo-czereśniowe akcenty, średnio wysuszające, zgrabne taniny, sensownie zarysowany alkohol z dymnymi nutami. Jeśli dać mu parę chwil w kieliszku – odwdzięczy się zintensyfikowanymi akcentami ziemistymi oraz majaczącymi gdzieś w tle asfaltowymi nutkami.
Monumentalne Serra Della Contessa 2008 (180 zł); nieoczywiste aromaty gotowanych czerwonych owoców, atramentowe, nieco perfumowe i szypułkowe, pikantna beczka, dość długie z bardzo dobrą ewolucją w dobrym kierunku. Deserowe Il Musico 2007 (67 zł); morelowo-brzoswiniowa konfitura, słodycz umiejętnie utemperowana kwasowością. Ostatni rocznik tego wina w związku ze zmianą polityki producenta.
Osiem mgnień wulkanu. Nie bez powodu Etna określana jest „wyspą w wyspie” z uwagi na unikalne terroir. Generalnie te wina są dość szczupłe. Wielbiciele rozpasanych i rozbuchanych win mogą pozostać niepocieszeni. Czy zawsze wino powinno być oczywiste, solidne, siermiężne, pretensjonalne, user-friendly? Zaprzeczyliśmy, prawda? Przyjmując, że po latach katowania się Black Sabbath (przebeczkowanymi potworkami, a co!) nagle przerzucimy się na Neila Younga (Benanti – kto zabroni?) będziemy mieli do czynienia z hedonistycznym wręcz powiewem świeżości.
Osiem mgnień wulkanu. Nie bez powodu Etna określana jest „wyspą w wyspie” z uwagi na unikalne terroir. Generalnie te wina są dość szczupłe. Wielbiciele rozpasanych i rozbuchanych win mogą pozostać niepocieszeni. Czy zawsze wino powinno być oczywiste, solidne, siermiężne, pretensjonalne, user-friendly? Zaprzeczyliśmy, prawda? Przyjmując, że po latach katowania się Black Sabbath (przebeczkowanymi potworkami, a co!) nagle przerzucimy się na Neila Younga (Benanti – kto zabroni?) będziemy mieli do czynienia z hedonistycznym wręcz powiewem świeżości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz