czwartek, 4 września 2014

Wine News #1

Facebook - Wine Trip Into Your Soul

Nie lada sprawę do wyjaśnienia mają prawnicy słynnej Wdowy. Oprócz nielegalnego używania nazwy Veuve Cliquot na swoich produktach, rosyjska agencja marketingowa w dość osobliwy sposób promuje produkt jednego z rosyjskich klientów. Marka o nazwie "Shhh ... ampagne", określana jest mianem „wyjątkowego rozwiązania dla szampanów Veuve Cliquot”. Mało absurdu? Ten wynalazek z pełną powagą traktowany jest jako tańszy zamiennik słynnego szampana. Co więcej, poprzez rozpuszczenie tabletki w wodzie uzyskujemy „najprawdziwszego szampana”. Naturalną koleją rzeczy rzecznik Veuve Cliquot zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom pomiędzy francuskim producentem a rosyjską firmą oraz ich wynalazkiem. Wyraził ponadto ubolewanie nad wspomnianą kompromitacją i nawoływał do zaprzestania bezprawnego używania nazwy marki. Niejaki Thibault le Mailloux z Comite Champagne ostro zakomunikował, iż „region słynny z jakościowych win musujących musi bronić się przed pasożytami, które na jego popularności i renomie chcą zaistnieć na rynkach”. Grubo.

Decanter.com

Pamiętacie Stinga? Jako muzyk już niewiele zdziała, jednak szumem wokół swojej winnicy Il Palagio w Toskanii sprawił, że znów stało się o nim głośno. Czy jednak natężenie to pozytywny akcent? Wpłacając na jego konto jedyne 262 euro za dzień będziemy mieli wprost niebywałą okazję do zebrania winogron we wspomnianej winnicy. Nie, to nie jest błąd – były wokalista The Police każe sobie płacić za obfite zbiory. Widzicie te tabuny fanów, które z pieśnią na ustach ruszają na pola uprawne w Toskanii z wydrukowanymi potwierdzeniami dokonania przelewu? Też ich nie widzę, bo jak do tego ma się idea ręcznego zbioru? Precyzja wyklucza takie rozwiązania, gdzie przypadkowe osoby lżejsze o określoną ilość euro ruszają między krzewy winorośli. Chyba nie o takich "Fields of gold" myślał Sting..

Decanter.com

Francja odhaczona, Włochy też, a co mamy tysiące kilometrów od kraju nad Wisłą? W Tajlandii istnieje realne niebezpieczeństwo wejście w życie prawa, które zabraniałoby sommelierom polecania i sprzedaży klientom win po północy. Spec od wina ryzykowałby sześć miesięcy w tamtejszym więzieniu, które od hotelowych warunków w skandynawskich ośrodkach penitencjarnych różnią się zdecydowanie na korzyść tych ostatnich. Tajlandzkie władze tłumaczą propozycję zmian szybko rosnącymi kosztami sprzedaży alkoholu, jednak mała to pociecha dla rzesz turystów, które z pewnością by się przerzedziły po wprowadzeniu tego restrykcyjnego przepisu. Co więcej, podobne zapisy były pierwotnie w ustawie z 2008 roku, jednak pozostały martwe właśnie z uwagi na obawę przed ograniczeniem napływu turystów. Średnio Tajlandię odwiedza 20 milionów turystów rocznie, a przemysł turystyczny wart jest – bagatela - 60 miliardów dolarów.

DrinksBusiness.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz