Facebook - Wine Trip Into Your Soul
Nie lada sprawę do wyjaśnienia mają prawnicy słynnej Wdowy. Oprócz nielegalnego używania nazwy Veuve Cliquot na swoich produktach, rosyjska agencja marketingowa w dość osobliwy sposób promuje produkt jednego z rosyjskich klientów. Marka o nazwie "Shhh ... ampagne", określana jest mianem „wyjątkowego rozwiązania dla szampanów Veuve Cliquot”. Mało absurdu? Ten wynalazek z pełną powagą traktowany jest jako tańszy zamiennik słynnego szampana. Co więcej, poprzez rozpuszczenie tabletki w wodzie uzyskujemy „najprawdziwszego szampana”. Naturalną koleją rzeczy rzecznik Veuve Cliquot zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom pomiędzy francuskim producentem a rosyjską firmą oraz ich wynalazkiem. Wyraził ponadto ubolewanie nad wspomnianą kompromitacją i nawoływał do zaprzestania bezprawnego używania nazwy marki. Niejaki Thibault le Mailloux z Comite Champagne ostro zakomunikował, iż „region słynny z jakościowych win musujących musi bronić się przed pasożytami, które na jego popularności i renomie chcą zaistnieć na rynkach”. Grubo.
Nie lada sprawę do wyjaśnienia mają prawnicy słynnej Wdowy. Oprócz nielegalnego używania nazwy Veuve Cliquot na swoich produktach, rosyjska agencja marketingowa w dość osobliwy sposób promuje produkt jednego z rosyjskich klientów. Marka o nazwie "Shhh ... ampagne", określana jest mianem „wyjątkowego rozwiązania dla szampanów Veuve Cliquot”. Mało absurdu? Ten wynalazek z pełną powagą traktowany jest jako tańszy zamiennik słynnego szampana. Co więcej, poprzez rozpuszczenie tabletki w wodzie uzyskujemy „najprawdziwszego szampana”. Naturalną koleją rzeczy rzecznik Veuve Cliquot zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom pomiędzy francuskim producentem a rosyjską firmą oraz ich wynalazkiem. Wyraził ponadto ubolewanie nad wspomnianą kompromitacją i nawoływał do zaprzestania bezprawnego używania nazwy marki. Niejaki Thibault le Mailloux z Comite Champagne ostro zakomunikował, iż „region słynny z jakościowych win musujących musi bronić się przed pasożytami, które na jego popularności i renomie chcą zaistnieć na rynkach”. Grubo.
Decanter.com |
Pamiętacie
Stinga? Jako muzyk już niewiele zdziała, jednak szumem wokół swojej winnicy
Il Palagio w Toskanii sprawił, że znów stało się o nim głośno. Czy jednak
natężenie to pozytywny akcent? Wpłacając na jego konto jedyne 262 euro za dzień
będziemy mieli wprost niebywałą okazję do zebrania winogron we wspomnianej
winnicy. Nie, to nie jest błąd – były wokalista The Police każe sobie płacić za
obfite zbiory. Widzicie te tabuny fanów, które z pieśnią na ustach ruszają na
pola uprawne w Toskanii z wydrukowanymi potwierdzeniami dokonania przelewu? Też
ich nie widzę, bo jak do tego ma się idea ręcznego zbioru? Precyzja wyklucza
takie rozwiązania, gdzie przypadkowe osoby lżejsze o określoną ilość euro
ruszają między krzewy winorośli. Chyba nie o takich "Fields of gold" myślał Sting..
Decanter.com |
Francja
odhaczona, Włochy też, a co mamy tysiące kilometrów od kraju nad Wisłą? W
Tajlandii istnieje realne niebezpieczeństwo wejście w życie prawa, które
zabraniałoby sommelierom polecania i sprzedaży klientom win po północy. Spec od wina
ryzykowałby sześć miesięcy w tamtejszym więzieniu, które od hotelowych warunków
w skandynawskich ośrodkach penitencjarnych różnią się zdecydowanie na korzyść
tych ostatnich. Tajlandzkie władze tłumaczą propozycję zmian szybko rosnącymi
kosztami sprzedaży alkoholu, jednak mała to pociecha dla rzesz turystów, które
z pewnością by się przerzedziły po wprowadzeniu tego restrykcyjnego przepisu.
Co więcej, podobne zapisy były pierwotnie w ustawie z 2008 roku, jednak
pozostały martwe właśnie z uwagi na obawę przed ograniczeniem napływu turystów.
Średnio Tajlandię odwiedza 20 milionów turystów rocznie, a przemysł turystyczny
wart jest – bagatela - 60 miliardów dolarów.
DrinksBusiness.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz